środa, 11 lipca 2018

Niby nic [4]

Śmiał się i to z pewnością nie ze mną, a ze mnie i jakoś nieszczególnie podobał mi się cały ten obrót wydarzeń, bo robię z siebie skończonego idiotę i żeby jeszcze, chociaż przed kimś, kto mi tam był obojętny, ale przed Walshem?
Zawsze potrafiłem się wygłupić przed tymi, na których chciałem zrobić jakiekolwiek, byle pozytywne wrażenie.
Nerwowe pocieranie materiałem o materiał i zmarszczenie brwi, bo znałem ten kształt, pamiętałem go doskonale i może nawet specjalnie przejechałem wtedy palcami po koszuli, wspominając gdzieś z tyłu głowy, jak zanurzałem paznokcie w ten fragment jego ciała.
A potem odwrócił się, prawie jak na zawołanie i złapał mnie za dłonie. Przekląłem w duchu. Miał mnie, wiedział, co myślałem, co znowu mi odpieprza i byłem w kropce.
— Oakley, okulary to nie koniec świata, błagam, lepsze to niż być ślepym jak kret, a po twojej celności przy wycieraniu mi koszuli podejrzewam, że jednak ich potrzebujesz — odparł z uśmiechem [chyba], na co zmarszczyłem brwi. — I spokojnie, nic się nie stało, pokój mam blisko, zaraz pobiegnę się przebrać. A ty co, kto wkręcił ciebie w udawanie sekretarki? — spytał, urywając kontakt fizyczny, na co resztkami sił utrzymałem nieco rozczarowane westchnięcie. — Co do kawy, wybaczone, w końcu każdemu się zdarza — dodał jeszcze na koniec, chowając te szczupłe dłonie w kieszeniach.
Fuknąłem kilka razy pod nosem w trakcie całej wypowiedzi mężczyzny.
— Nie są końcem świata, ale mimo wszystko cieszę się, że nie muszę ich nosić — rzuciłem pewnie, nieco zgrzytając zębami, po czym wlepiłem wzrok w oczy chłopaka. Nieco rozmazane oczy. — Robię za przydupasa samorządu, rozumiesz, tu podpisz, tam przepisz, zmaż i wypełnij, w skrócie, nieźle sobie spierdoliłem resztę roku szkolnego — westchnąłem ciężko, biorąc wszystkie papiery, łącznie z chusteczką w jedną dłoń, a drugą oparłem na biodrze, przenosząc większość ciężaru ciała na lewą nogę. — Jeszcze raz przepraszam, już chuj z ubraniami, pewnie gorąca by... O losie, nie poparzyłem cię, prawda? Poparzyłem, czy nie? W razie czego mam jakiś krem, to wiesz, zawsze mogę popędzić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis