Zbigniew Głowacki

KA: M.S.ZG.3
19 lat
Człowiek
Brak
Insuma
Biseksualny
123
KARTA ATLANCKA





Nie tylko charakter jest niepowtarzalny, z wyglądu też jest dość... Wyjątkowy. Młodzieniec od zawsze noszący długie, kasztanowe, aktualnie zielone, włosiska, których pozazdrościła mu niejedna panienka. Gęste, niezwykle miękkie w dotyku, wręcz aksamitne, są swego rodzaju znakiem rozpoznawczym Zbysia. Nigdy nie wiąże ich w kitkę, zawsze pozostawia same sobie, rozpuszczone, dumnie powiewające na wietrze [tak jasne]. Ubiera się w łachmany, tak najprościej rzecz ujmując. Nie gustuje w Guccim, Coco Chanele, czy jak to tam wszystko brzmi. Koszulka albo bluza z zespołem, porozdzierane spodnie i flanelowa koszula w kratę to jego, utarty już, styl, którego nie ma zamiaru szybko się wyzbyć. Zwykłe tenisówki, bo nic mu więcej do szczęścia nie potrzeba i brązowy
plecak, z którym się nie rozstaje. Posturą nie zachwyca ani to zgrabne, ani powabne, ani dobrze zbudowane. Zbysiu, jest po prostu Zbysiem, niby
szczupłym, ale z oponką, niby umięśniony, ale sześciopaka brak, niby pulchny, ale BMI ma w normie. Przy twarzy warto się zatrzymać. Ładne kości policzkowe, ładne rysy, duże, piękne szare oczy i wachlarz ciemnych rzęs. Wszystko ozdobione metalem w skórze, bo po prostu lubi. Posiada również kilka tatuaży i zatrważającą ilość
bransoletek.




Oto on we własnej osobie. Wujcio Dobra Rada, ten, który wie wszystko, zawsze i wszędzie, chociaż nie wygląda. Agent jakich mało. Zbychu. Zbycha zna każdy. Zbychu zna każdego. Zbysiu, tak, ten Zbysiu. Nie znasz Zbysia? No jak to nie znasz Zbysia? No Zbysiu. AAA Ten Zbysiu? No ten Zbysiu!
I wszystko jasne. Zbychu uważany jest za jednostkę niższego sortu, myślącą w sposób ździebko odstający od norm. Kuleczki w jego głowie zbijają się z lekkim opóźnieniem, śmiech nadchodzi po minucie od powiedzenia żartu, a leniwy, nieco nabakany uśmiech prawie zawsze tkwi na jego twarzy. Zbysiu, jest po prostu trochę inny i trochę wyjątkowy. Potrzebujący innego traktowania, cierpliwości i dużej ilości wyrozumiałości. Iście podręcznikowy hipis, trochę nowocześniejszy niż dawniej. Wyznający zasadę "Spokojnie" i "Hej ho" chłopak wydaje się żyć w zupełnie innym wymiarze, a sypiając na lekcjach, smęcąc się korytarzami jak duch, czy potykając się o własne stopy, tylko utwierdza wszystkich w tym przekonaniu. O życiowe anegdotki u niego nie trudno, rady życiowe lepsze, jak u ciotki od strony psa ojca kuzyna, a kwestie po marihuanie stawiać można obok tych, które wypowiedział sam Paulo Coelho. Starożytne legendy głoszą, że to właśnie do niego należą największe plantacje marysi i tylko dlatego ma tak dobrą ocenę z zielarstwa i zajęć artystycznych.




Zanim zdążył odpowiedzieć, skończył z twarzą w stole, donośle chrapiąc.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis