Yamir Madan Kumar

KA: M.S.YK.3
20 lat
Esper
Informacja zastrzeżona
Świat realny
Heteroseksualny
123
KARTA ATLANCKA





Jak na hindusa, co prawda nie czystokrwistego, trzeba przyznać, chłopak dość sporo odrósł od ziemi i dość sporo nabrał w barkach. Młody, rześki, niezwykle atrakcyjny pan, który wręcz krzyczy „złoto!”. Bowiem skóra jego ciemna, posiadająca nieco złotawe przebłyski, ciepła. Przyozdobiona wieloma, ale to wieloma tatuażami, które niezwykle pasują do Yamira, jego osobowości, jego stylu bycia. Niezwykle istotne w jego życiu, dokładnie przemyślane, szlaczek po szlaczku. Podobnież kolczyki, złote oczywiście, które zdobią jego twarz. Oczy niczym najszczersze złoto, wręcz dwudziestocztero karatowe, duże, będące istnym zwierciadłem duszy młodzika. Piękne, otoczone wachlarzem ciemnych, długich rzęs, za które niejedna panienka dałaby się pokroić na maciupeńkie
kawałeczki.
Twarz jego niezwykle intrygująca, to trzeba przyznać. Pełne usta w cudownym kształcie wręcz hipnotyzują, gdy Yamir zaczyna mówić, a głos posiada niezwykle dźwięczny, melodyjny. Rozwiane afro, tysiące loczków, kasztanowych, brązowych, czekoladowych, złotych, bo ich też nie mogło tu zabraknąć. Zaczesywane i uciskane opaską i to dość często, bo doprowadzają posiadacza do szaleństwa. Jedynie rękawiczki na dłoniach nieco psują cały efekt, bowiem uwielbia ubierać się modnie, arystokracko, powiedzieć można, że wystrzałowo, a owy element ubrania skutecznie psuje jego wymarzoną otoczkę ekstrawaganckiego hindusa.




— Zły był z niego chłopak, oj zły… — skwitowała krótko babcia Latika.
Złoty mąż, zaprawdę, złoty z niego jest mąż. Dosłownie, jak i w przenośni. Szlachetny jak ten, tak bardzo pożądany metal, elastyczny, ciepły jak on. Właściciel czystych, jak łza myśli, szczerego, niezwykle przyjemnego dla oka uśmiechu i niezwykle specyficznego poczucia humoru. Nie jest on czarny, nie jest humorem typowego ojca, jest Yamirowy, bawiący tylko jego, no, okazjonalnie Oakleya. Dobitnie szczery, z trudem gryzący się w język, mówiący o wiele za dużo i zdradzający zdecydowanie zbyt wiele sekretów. Powierzanie mu ich, jest jak powierzanie pieniędzy Dowigradzkiemu Banku w południowej Aleraji. Czyli prędzej czy później przestaną być bezpieczne. W przeciwieństwie do większości swojej rodziny nie jest jakoś szczególnie zacietrzewiony w narzuconych przez swój naród schematach, a bariery rasowe, językowe, czy kulturowe nie sprawiają mu zbytniego problemu. Wręcz z radością wita nowo przybyłych towarzyszy, którzy ździebko się od niego różnią.
Cichy. Nie jakoś dobitnie, czy uderzająco, po prostu cichy, szczególnie gdy przychodzi poruszać niewygodne dla niego
tematy. Rzeczy, które chce jakoś zataić, nie mieć z nimi nic wspólnego, czy po prostu ich nie lubi. Zazwyczaj oaza spokoju, która obdarowuje innych delikatnymi uśmiechami, ciągle szemrze coś o Karmie, albo wyrzuca jakieś motta życiowe niczym asy z rękawa.




E҉̵̘̹͘r̤͇̕͢ŕ͓o̯̣̥̱͚͜r̨̼̩̝ ̤͍̞͔́4͎̬̞̜̟̣̙͕́0̧̹͎̘̯̼̀ͅ4̶̣̀ ̮̫̠͔͔̟̟́͡N̨̻̕o͎͓t̵͍̯͕͖ ̶̟̖̪͙̳́͘F̶̗̻͚o͔̭͍̮͚̘̪̭̗͘͟u̸͙̱̖̹̠̼ņ̱͔̫̦͎̦̫͙̕͞d̯͟͡


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis