Aurelion Podolski

KA: M.K.AP.5
20 lat
Dalej jedna wielka niewiadoma
brak
Cesarstwo Anory
Biseksualny
123
KARTA ATLANCKA





Ściągniesz brwi, gdy dostrzeżesz chłopca o modrej skórze, czystej od atramentu, lecz zaznaczonej pojedynczymi kolczykami, bliznami i siniakami. Prychniesz pod nosem, myśląc, co on tu robi. Skąd się wziął i kto miał tego pecha, by wydać go na świat.
Uniesiesz brwi, gdy zobaczysz długi, drżący ogon, który wieńczy gęsty pukiel włosów. Długich włosów, skołtunionych, czarnych jak ciemna, listopadowa noc.
Wybuchniesz śmiechem, gdy koniec końców trafisz wzrokiem na długie łapy, zastępujące stopy zwykłego człeka. Dawniej przekleństwo, teraz dar chłopaka.
Lecz wszystko co zrobiłeś powróci do ciebie, osaczy cię, przyciśnie do ściany i podciągnie zawartość żołądka pod gardło, wraz z momentem, gdy odwróci się w twoją stronę. Złote, oczy wbiją się w ciebie, przenikając tym samym na wskroś twą osobę.
Możliwe, że poczujesz zażenowanie, zdenerwowanie, wybicie z rytmu. Jednak jedno jest pewne. Przesiąkniesz poczuciem melancholii.
Bowiem nie ważne, jak radośnie nie będzie szczerzył swoich kłów. Nie ważne, jak głębokie dołeczki pojawią się w jego policzkach.
Smutek zawsze będzie tlił się w jego ślepiach.
A on tylko przeczesze czarne włosy palcami, odgarnie je do tyłu i odejdzie bez słowa.




Ślad się zatarł, most został spalony, a ciepło bijące od istoty zgasło. Nagle, niespodziewanie i, co najgorsze, z dnia na dzień.
Mało kto pojmuje, co dzieje się w głowie modrego chłopca. Co czai się za złotymi ślepiami, co wiruje, wariuje, spędza mu sen z powiek. Mało kto pojmuje, co stało się z modrym chłopcem, gdzie podział się jego cały zapał, jego nadpobudliwość, jego potrzeba bycia wszędzie, ze wszystkimi. Gdzie to całe roztrzepanie, rozbiegane spojrzenie, głowa wysoko w chmurach, myśląca o niebieskich migdałach.
Uderzył o ziemię. Nagle, mocno. Przywarł do twardej gleby, przytulił policzek do chłodu ciągnącego od podłoża. Nikt, ani nic nie było już w stanie odciągnąć go od brutalnych realiów.
Proste kłamstwa nie działają. Drobne oszustwa, przeinaczanie prawdy, wmawianie, że przecież
będzie lepiej.
Spokój okala ciało, muska delikatnie twarze innych. Pokora przemyka się między nogami. Wrażliwość subtelnie łapie za dłoń.
Szczery śmiech dalej czai się gdzieś pod granatową skorupą. Wybuchy radości kłębią się w głowie i gardle, krzyki duszą się w piersi, a żarciki szukają dobrego momentu na ucieczkę spomiędzy fioletowawych warg.
Ciepłe słowa z chęcią łaskoczą uszy innych, nagłe, wredne odzywki zginęły gdzieś w tyłach strun głosowych, a język wielokrotnie spotkał się z perwolem.
Zacisnął usta w wąską linię, zaczepił palce na pościeli, a łzy spłynęły po policzkach. Zrozumiał bowiem, że "Serce, to nie serce. To tylko kawał mięsa."




Była, jest i będzie. Czasem ciekawsza, czasem mniej, ale istnieje, tyle.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis