Coppélia Fjeld

KA: M.K.CF.4
20 lat
Esper
Tworzenie barier psychicznych
Aleraja
A czy to naprawdę ważne?
123
KARTA ATLANCKA





Éli przypomina budową troszkę lalki dla dzieci. Nieco zbyt duża głowa w porównaniu do drobnego ciała oraz przypominających zapałki kończyn, które stara się schować pod zbyt dużymi, workowatymi ubraniami, bądź kolejnymi warstwami odzieży. Stara się trzymać głowę dumnie, jednak dłoń zwiniętą w pięść przyciska do klatki piersiowej, jakby nieświadomie. Stąpa powoli, delikatnie, wręcz jej białe tenisówki wydają się nie wydawać dźwięku, acz pewnie. Przy tym wydaje się móc rozsypać w każdej chwili, przez co wzbudza w większości osób troskę, którą zbywa szerokim uśmiechem stale widniejącym na jej twarzy, a piegi na nosie dziewczyny zdają się mrugać do każdej osoby jak gwiazdki. Cera w zależności od jej stanu może być jasna, zaróżowiona lub blada, poszarzała, przypominająca tą trupa. Ma nieco jaśniejsze niż jej młodszy brat i bardziej skłaniające się ku brązu. Przeważnie pozostawia je rozpuszczone. Oczy stale chowa pod czarnymi lenonkami. Kiedyś ciemnobrązowe, obecnie przyciągają uwagę różową barwą tęczówek otoczone niebieskim pierścieniem niczym Jowisz.




„Nazywam się Coppélia. Przez uśmiechnięte „e”.”
To taki niepoprawny optymista, który nawet na łożu śmierci powie, że było dobrze, bo zdążyła zjeść ciastka. A jak nie zdążyła, to też dobrze, bo wtedy Yevgeni je zje, więc się nie zmarnują. Bez przerwy się szczerzy, jakby dzień bez uśmiechu był dniem straconym i lubi sprawiać, żeby inni też się uśmiechali, ale nic na siłę. Zmuszać nie będzie. Może z początku da się zauważyć delikatny wyrzut bądź zmartwienie w jej mimice, tonie oraz postawie, jednak zaraz się rozchmurzy. Nienawidzi, gdy ktoś marnuje jej czas, a przy tym jest nieznośnie niecierpliwa, bo „Halo! Mi tu czas przecieka przez palce”. Do tego uparta. Gorzej niż osioł. Jeżeli chce gdzieś iść, teraz, natychmiast, w tej sekundzie, ponieważ to sprawa życia i śmierci, to może kaszleć krwią, mieć czterdzieści stopni gorączki, ona zaciśnie zęby, wymamrocze, że później się prześpi, łyknie jakieś leki i idziemy do przodu. Raz nawet z kroplówką w szpitalnej piżamie poszła na dni otwarte brata, bo miała być wystawa, a ona nie mogła tego przegapić. [„Pfff, badania kontrolne? Mamo, widzisz tą kolejkę? Mamy z przynajmniej dwie godziny.”] Paradoksalnie jest cholernie rygorystyczna wobec siebie i pilnuje swojego zdrowia niczym oka w głowie. Często zdarza się jej mówić zbyt głośno, o czym myśli, ponieważ, jak sama to ujęła, nie ma już nic do stracenia. W grobie już nic nie powie, prawda?
„...Nie uśmiechnąłeś się.”




Leki, szpitale, leki, żarty z braćmi, więcej leków. Tyle w temacie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis