piątek, 20 kwietnia 2018

Dlaczego by trochę nie pobiegać? [9]

Przyjął rękę bez zająknięcia, ba, jeszcze bardziej się na niej oparł, gdy tylko mógł, a szybkie wzięcie go pod ramię nie było dla mnie najmniejszym problemem. Wiedziałem, że jedyne czego pragnie, to szybkie odciążenie nogi i nakładanie na nią jak najmniejszego nacisku, bo powiedzmy sobie szczerze, pewnie bolała jak cholera. Ba, na pewno bolała jak skurwesyn.
— A więc prowadź — rzucił dość słabo, jakby miał mi zaraz zejść, co w sumie mogło być prawdopodobne, jakby mu mocniej co tam nawaliło, to by go ból odciął i co by było?
Łażenie w deszczu z obolałym chłopakiem, w masach błota i wody, która namiętnie opływała ciało, dodatkowo z wciąż piekącymi oczami i migreną nie było zdecydowanie czymś przyjemnym, ale nie mieliśmy innego wyboru, jak przetrwać te kilka minut katuszy, gdy docieraliśmy do akademika.
Pozwoliłem sobie skorzystać z windy, po schodach eskortować go raczej nie będę. Jak mi cokolwiek zarzucą, to opierdolę ich od góry do dołu i się skończy.
Otworzyła drzwi, żując gumę i zerkając na nas z kpiącym wzrokiem, bo jednak takie dwa nieszczęścia rzadko kiedy się widzi.
— Nie, Niva, nie dam wam się bzykać w moim pokoju — mruknęła bez większych ceregieli, na co zrypałem ją spojrzeniem. Wiedźma parsknęła śmiechem i oparła się o framugę, by za chwilę wejść w głąb pokoju i nas zaprosić.
Wprowadziłem chłopaka i usadziłem na łóżku.
— Poszliśmy biegać i coś mu strzeliło w nodze. Mówił, że kiedyś tam zerwał ścięgno, więc wiesz — rzuciłem, zakładając ręce na piersi i zerkając z góry na kobietę, która podparła dłoń na biodrze i przyjrzała się Przewalskiemu.
— Słuchaj, to, że cię raz z chlamydiozy wyleczyłam, nie robi ze mnie świętego Kosma — odparła pretensjonalnie, ponownie wywołując u mnie spojrzenie pełne zdenerwowania. — Dobrze, dobrze, już lecę, kochasiu — mruknęła bez przekonania, podchodząc do Fomy. — Zachowujesz się ostatnio, jakby ci kołek w dupę wepchnęli, albo od dawna tego nie zrobili. To która nóżka?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis