piątek, 20 kwietnia 2018

Oszukać przeznaczenie? [15]

Po krótkiej wymianie zdań, co chcę, chłopak ruszył do kasy, gdzie za ladą stała jakaś młoda dziewczyna. Krzesło, na które usiadłem, zaraz zrobiło się mokre. Skwitowałem to tylko krótkim westchnięciem. Kątem oka dostrzegłem wracajacą już, dobrze znaną mi sylwetkę z oklapniętymi, błękitnymi kosmykami.
— Przepraszam, mogliśmy jednak zostać w akademiku — zaśmiał się słabo, gdy zajmował miejsce naprzeciwko i również odgarnął mokre pasma z czoła.
Parsknąłem tylko śmiechem, przeskakując wzrokiem z ulewy za oknem na osobę przede mną.
— Daj spokój. To zawsze jakaś rozrywka i miła alternatywa dla gnicia w pokoju — machnąłem dłonią, przymykając na chwilę oczy. — Poza tym, potrzebowałem się gdzieś ruszyć, gdziekolwiek — dodałem, pocierając o siebie dłonie.
Kilka chwil później młoda kelnerka podeszła do nas z tacą, stawiając przed nami nasze zamówienia. Z mojej filiżanki unosiła się para, roznosząca przy okazji ten kojący zapach. No i ta szarlotka obok z bitą śmietaną. Połączenie idealne. Zaraz obok postawiona została cukiernica. Ładnie zdobioną, ale to tylko drobny szczegół, który zauważyłem. Od razu wsypałem sobie dwie i pół, mieszając potem napój. Nie zważając na to, że pewnie poparzę sobie język, przystawiłem wargi do krawędzi filiżanki i najostrożniej jak potrafię, wziąłem łyka. Tak jak się spodziewałem, ciecz była gorąca. Natychmiastowo się skrzywiłem, odstawiając herbatę z powrotem na stolik i decydując na spróbowanie szarlotki, bo wyglądała naprawdę dobrze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis