piątek, 20 kwietnia 2018

Oszukać przeznaczenie? [14]

— Tak tak, pewnie — odpowiedział niemrawo. Cały był dziwnie niewyraźny, ciągle gdzieś odpływał, a te ciekawe, czerwone oczęta chwilowo traciły ten swój blask i butę, która momentami przebijała tę moją [oh, powiedzmy sobie szczerze i tak się ze mnie straszna cipka zrobiła].
A potem mogliśmy już tylko oficjalnie dobiegać się o tytuł miss mokrego podkoszulka, bo pogoda nie pozwoliła sobie zostawić na nas suchej niteczki. Mówiłem, żeby przyspieszyć, to dalej ledwo co przebierał chudymi nóżkami, na co mogłem tylko warczeć, bo jego dwa, nawet i czasem trzy kroki, równały się mojemu jednemu i był, kurwa, powolny.
Dziwiłem się, że nie wyrzucili nas z lokalu, gdy wparowaliśmy do niego w stanie, gdzie woda po prostu z nas skapywała i naprawdę moglibyśmy otrzepać się jak jakieś psy.
Kto by pomyślał, że już przy pierwszym spotkaniu sprawię, że chłopak będzie mokrusieńki.
Ależ mi się żart wyostrzył, niech mnie chudy byk weźmie, czy trumna z mahoniu jest droga?
Przeczesał wilgotne kosmyki, odetchnął ciężej i rozglądnął się po pomieszczeniu, by za chwilę wskazać pierwsze lepsze miejsce.
— Tutaj? — spytał, a ja skinąłem głową, gdy ten przecierał okulary.
— Siadaj, a ja pójdę coś zamówić.
Krótka wymiana zdań informująca o tym, co chłopak sobie życzy, a później podejście do kasy, firmowy uśmiech numer piętnaście do tej całkiem ładnej brunetki i oczekiwanie na ciastka i ciepłe napoje, które zaraz miały powędrować do naszego stolika, który wcześniej całkiem zamoczymy.
— Przepraszam, mogliśmy jednak zostać w akademiku — zaśmiałem się słabo, gdy uwaliłem się wreszcie na siedzeniu i odgarnąłem mokre włosy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis