sobota, 28 kwietnia 2018

Dlaczego by trochę nie pobiegać? [16]

Och, przysięgam, doskonale znałem to cholerne spojrzenie. Tę podniesioną brew, iskierki złości i zmartwienia w oczach i powagę, pieprzoną powagę, która do mojej siostry tak po prostu... nie pasowała. No. Zerknąłem kątem oka na Nivana Oakleya, który, dedukując po wyrazie twarzy, bawił się świetnie.
— Io, io, mamy pacjenta, proszę zrobić miejsce — oświadczył, parskając głośnym śmiechem.
Błagam, Oakley, nie chcesz tego robić, nie ten dzień, nie ta godzina i miejsce też nie to. Po prostu nie.
Blondynka zmrużyła oczy, zlustrowała mnie wzrokiem i westchnęła ciężko, a ja odwróciłem swoje spojrzenie w bok, dosyć zmieszany.
— Znowu ćwiczyłeś bez rozgrzewki i stabilizatora? — syknęła, choć doskonale wiedziałem, że już zaczynała się martwić, panikować i złościć, bo jej starszy braciszek zdecydowanie do inteligentnych nie należał. — Powiedz tylko, że coś ci strzeliło w tej nodze, a przysięgam, więcej z łóżka nie wstaniesz.
— Kurwa, Wanda, ile razy mam ci powtarzać, że w stabilizatorze wystarczająco się już namęczyłem, błagam no — warknąłem, prostując się i prężąc, choć większość swojego ciężaru opierałem na biednym, bogu ducha winnego Oakleyu. — Nic mi nie strzeliło, po prostu boli.
— Właź kaleko, siadaj na łóżku i po prostu się nie odzywaj — mruknęła, ustępując nam miejsca, byśmy spokojnie mogli przecisnąć się przez wejście.
Chwilę później siedziałem na łóżku.
— Foma, jak inteligentny jesteś, to nigdy się nie nauczysz, prawda? Nie wystarczyło ci raz, do cholery? — zapytała, podchodząc do saszetki i wyciągając z niej swoją maść rozgrzewającą.
— Nie, Wanda, kurwa, najwidoczniej nie wystarczyło — syknąłem, bo powoli przestawał podobać się mi ten ton, zdejmując buta i skarpetkę, po czym podwinąłem nogawkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis