piątek, 27 kwietnia 2018

Dlaczego by trochę nie pobiegać? [14]

O nie, tylko nie to spojrzenie. Co zrobiłem źle, nosz kurwa?
— Pozwoliłam ci wstać? — zapytała chłodno i splotła ręce na klatce piersiowej. Pokręciłem głową i opuściłem wzrok, jak zbity pies. — Nivan, pomóż mu, błagam, bo znowu mu zaraz coś strzeli, albo mi.
— Aj, aj, kapitanie — oświadczył, uśmiechając się, a ja podniosłem moje ramię, bo chyba nie miałem zbyt dużego wyboru. Bez gadania, bez narzekania, w końcu mi pomogła.
— I nie reaguj mi oburzeniem na stabilizator. — Prychnąłem oburzony, bo zdecydowanie wystarczająco się w nim nałaziłem, by teraz z niego nie korzystać (i co z tego, że miała rację). — Mogłeś sobie mieć operacje, leczenia i rehabilitację, bo daję sobie głowę uciąć, że bez tego się nie obeszło, ale nie biega się, nie ćwiczy bez stabilizatora, skarbie moje, zrobisz sobie tylko większą krzywdę, jak tak dalej będziesz funkcjonował. I nie odwdzięczaj się, synku, idę z kagankiem na pomoc pokrzywdzonym, bla, bla, bla. Co najwyżej kiedyś tam się upomnę w razie „w”. A teraz zmykać, mam gościa.
— Ale obcięłaś pazurki? — rzucił Nivan, na co dziewczyna po raz ostatni zgromiła go wzrokiem, a ja mogłem się tylko zastanawiać, kim ten gość mógł być.
Wyszliśmy z pokoju, ostatecznie zamykając drzwi do pomieszczenia
— To jak, kurs na wasz pokój? — zapytał chłopak, a ja przewróciłem oczami.
— Możesz podrzucić mnie do Wandy, pewnie ma jakąś maść rozgrzewającą czy coś  — stwierdziłem szybko, spoglądając na niego kątem oka. — Poprawka, na pewno jakąś ma. Zawsze ma — dodałem, parskając śmiechem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis