Pokiwała głową, podciągnęła nogawkę i spojrzała uważnie na moją nogę, a ja przełknąłem nerwowo ślinę.
— Mów, jak zaboli — oświadczyła i, o nie, dlaczego niby kurwa ma boleć, przecież ona ją tylko obejrzy, prawda> — Zmywasz i ścierasz potem — rzuciła jeszcze do niebieskowłosego, który już zdążył rozsiąść się na krześle.
I nagle chwyciła, a ja syknąłem, bo przecież powinna była uprzedzić, prawda? Troszkę pobolało, troszkę pociągało, nie było źle, zawsze może być przecież gorzej.
— Jak bardzo bym nie chciała powiedzieć, że coś pierdolnęło i to ostro, zrobić za bohatera narodów i tak dalej i tak dalej, to ja tutaj nic nie czuję. Obaj jesteście w chuj lekkomyślni, kochanieńcy. Gdzie rozgrzewka? Gdzie stabilizator? — zapytała i spojrzała na mnie, a ja mogłem tylko uciec wzrokiem, bo przecież ile można nosić pieprzony stabilizator, nosz kurwa, kilka miesięcy chyba wystarcza. — A ty, idioto, miałeś się nawadniać, a nie moczyć w deszczu. Jak nie będziecie chorzy, to aż wam przyklaszczę. Maścidła rozgrzewające, noga w stabilizatorek i leki przeciwbólowe, a Niva pijemy dzisiaj cztery litry, a nie dwa, za płacz i za bieganie. Nie patrz tak na mnie, jesteś nieodpowiedzialny, to teraz masz. Maść tygrysia, czy jak ona miała i możesz jeszcze łyknąć wywar z czarnutki, Foma. — Skinąłem posłusznie głową, a kobieta odwróciła się i podeszła do chłopaka.. — Też mógłbyś wreszcie przestać zachowywać się jak jakiś furiat, przecież wiesz, że nie wyjdzie ci to na dobre, Oakley.
Odpłynąłem na chwilę, bo raczej nie powinienem przysłuchiwać się ich rozmowie, szybko stwierdzając, że należała ona raczej do prywatnych.
— Możesz skoczyć jeszcze do pielęgniarza albo do tej dziewczyny z czwartego roku, taka brunetka, no pewnie wiesz, która, ona się lepiej zna na takich przypadkach, ja jestem od ran ciętych, pamiętam, jak raz musiałam przyszyć Gabe'owi palca, bo grał w tę zjebaną wyliczankę z nożem — Renee stwierdziła nagle, spoglądając na mnie i wyrywając z tej dosyć płytkiej zadumy. Odchrząknąłem i wyprostowałem się gwałtownie.
— Do pielęgniarza wolę w ogóle nie zaglądać, wiem, o kogo ci chodzi, pogadam, popytam, może coś poradzi — odpowiedziałem. — I naprawdę, stabilizator? — jęknąłem głośno i przeciągle, bo niezbyt mi się to uśmiechało.
Spotkało mnie jedynie chłodne spojrzenie zielono-żółtych oczu czarownicy, więc mogłem tylko westchnąć głośno, pokręcić głową i wstać powoli z łóżka.
— A więc jak się odwdzięczyć, bo jednak boli trochę mniej? — zapytałem, przechodząc do sedna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz