I tak kartkowałam tę nieszczęsną książkę, śledząc uważnym wzrokiem słowa, zdania, linijki i odpływając w ten dziwny świat, przy okazji zapominając o chrapiącym Yamirze obok, któremu sen zdecydowanie musiał się przydać, stwierdzając po jego humorze sprzed... kilkudziesięciu minut? Kto to wie.
Nie zauważyłam, gdy się obudził, ba, wręcz przekonana byłam, że cały czas smacznie chrapie, podczas gdy obserwował mnie tymi swoimi złotymi oczyskami uważnie, nie omijając ani jednego szczegółu. I dalej czytałabym w tej całej nieświadomości, gdyby nie połaskotał mnie po moim boku, przez co skrzywiłam się zdecydowanie, bo zbytnio za tym nie przepadałam, a następnie wsunął swoją twarz pomiędzy mnie, a książkę.
— Nie łaskocz — syknęłam w jego kierunku, przerzucając kolejną kartkę, dalej skrzywiona.
— Co czytasz? — zapytał i posłał mi ten leniwy uśmiech, no i ja się pytam, jak ja nie mogłam na niego zerknąć, przecież on był taki ładny, kuszący i mimo tego braku całej tej energiczności, przyciągał wzrok.
— Nic ciekawego, takie tam... — mruknęłam pod nosem, po czym powróciłam wzrokiem do tekstu i chwilę później przerzuciłam kolejną kartkę, co chyba nie spotkało się z aprobatą chłopaka. — Wichrowe wzgórza, znalazłam w bibliotece. Mówiłam, nic ciekawego — stwierdziłam, parskając śmiechem i wsuwając dłoń we włosy chłopaka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz