poniedziałek, 26 marca 2018

Owadzia Heidi Klum [7]

Mogłem tylko wyobrażać sobie to, jakie cuda na kiju wyprawiał właśnie robak, który prężył się na czubku mojej głowy. Przebierał nóżkami, obkręcał się, przyprawiał dziewczynę o spazmy śmiechu, a ja mogłem tylko przewracać oczami i powtarzać za nią czynność.
— Na świętą Minore, wyglądacie cudownie — parsknęła, ledwo łapiąc dech, z łzami błyszczącymi w oczętach i bananem na twarzy. Dźwięk aparatu rozbrzmiewał w najlepsze, dziewczyna ciągle się przemieszczała, Krzyś tańczył, a ja starałem się nie wybuchnąć gromkim śmiechem i udawać profesjonalistę. — Chyba oprawię sobie w ramkę — wymruczała wreszcie, gdy skończyła i zaczęła przeglądać zrobione zdjęcia w małym ekraniku. Zwierzak zgrabnie przemieścił się z głowy na głowę i również zaczął dokładnie obserwować to, co zrobiła dziewczyna. — Świetnie wyszedłeś. Obydwoje wyszliście. Ale ciebie już nie poklepię po głowie. Pomińmy to, że nie dosięgnę — dodała, gładząc Krzysia po łebku, a ja tylko przewróciłem oczami i zaśmiałem się finalnie, opierając dłoń na biodrze i przechylając się mocno.
— Miło to słyszeć. Współpraca z Krzysiem to czysta przyjemność, wróżę mu świetlaną przyszłość w modelingu — rzuciłem ze śmiechem, chociaż w sumie zdanie było bardziej niż prawdziwe, co z tego, co zobaczyłem kątem oka, to chłopaczyna naprawdę miał szanse na zrobienie kariery. Istna Heidi Klum wśród owadów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis