wtorek, 27 marca 2018

Owadzia Heidi Klum [15]

— Czy określenie „przyjemny towarzysz” znaczy, że jak jakaś wściekła pannica będzie chciała mi zmiażdżyć Krzysztofa, a mnie, jego obrońcy nie będzie w pobliżu, to uratujesz mojego ukochanego przyjaciela? — rzuciła, kontynuując szczerzenie się od ucha do ucha. Towarzyszyło jej szczeknięcio—pisknięcie ze strony osobnika, który jako tako nas zjednał i na chwilę zakopał topór wojenny związany z owadami i innymi pochodnymi, które równie obrzydliwe co te, wzbudzały krótkie dreszcze przechodzące wzdłuż kręgosłupa. Jeżące włos na karku i te sprawy.
Początkowo tylko prychnąłem śmiechem, kręcąc głową i zginając się lekko nad nastolatką i cudnym zwierzakiem. Krzysiu, zaprawdę powalał swoim całokształtem, nieporadnością i ilością charyzmy, która się z niego wylewała, chociaż nie byłem pewien, czy jest to możliwe w przypadku zmutowanego chroboka.
Oczywiście musiałem udać, że przez chwilę się zastanawiam, rozgarniam wszystkie możliwe wyjścia z danej sytuacji i scenariusze, chociaż odpowiedź była jasna i klarowna, pięknie malowała się przed moimi oczami.
— Tak, raczej tak, w tym wypadku to ja będę latał z dwutonową książką i okładał bogu ducha winne istoty po łbach — odparłem, przewracając oczami i uśmiechając się w stronę srebrnego żuka. Chrabąszcza. Mutanta? Zmutowanego, żuko—chrabąszczo srebrnego stwora, albo inaczej Krzysztofa. Krzysia. Krzysiu, wyraża więcej niż tysiąc słów, tego byłem bardziej niż pewien.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis