czwartek, 22 marca 2018

Myślenie jest cnotą głupich [9]

— Pasuje mi każdy dzień od siedemnastej trzydzieści — odparła, a ja pokiwałem głową, kodując porę. Taka dość optymalna, zdąży się odpocząć po szkole, chwilka lekcji, a czas po wszystkim i tak zostanie. Rozglądnąłem się pospiesznie po pokoju, jak każdy, szczycił się swoimi osobliwościami, a przy okazji był dość miły w obyciu i przytulny. Zresztą, wszystko w porównaniu do mojego i yamirowego burdelu, który zapanował w naszym mieszkanku, było przyjemne i atrakcyjne. W sumie przydałoby się wywietrzyć już tego kilkudniowego capa, połączenia potu, bo dalej było niezwykle gorąco, fajek, jakiejś skarpety i pudełka po pizzy, którą jakiś czas temu zamówiliśmy. Bród i smród, nie ma co. Wyrzuciłem myśli z głowy, skupiłem się i zająłem miejsce, które wskazała mi dziewczyna. — Możemy zacząć teraz, jeśli ci to odpowiada. Wiesz, powinnam być na lekcji, a przynajmniej wykorzystam ten czas produktywnie. Rozgość się. Chcesz coś do picia? Mam wodę z kranu — spytała, na co w odpowiedzi jedynie pokręciłem głową i kontynuowałem szczerzenie się jak głupi do sera, bo chyba nic innego do roboty nie miałem.
— Nie, nie trzeba, podziękuję — odparłem szybko, zakładając nogę na nogę, gdy już usadowiłem się na siedzisku. — Nie wiem, co aktualnie przerabiacie i nie jestem za bardzo przygotowany. Tak na surowo mogę pomóc ci porządniej tylko z numerologią. — Rozpłynąłem się w myślach na myśl o ulubionym przedmiocie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis