środa, 21 marca 2018

Myślenie jest cnotą głupich [7]

— Słucham? — Uniosłem brwi, orientując się, że rzeczywiście, większość ludzi nie miała w zwyczaju, tak jak ja, ignorować słów, które wiadomo, że wyleciały z ust towarzysza nieświadomie. Byłem najwidoczniej zbawieniem dla istot, które obracały się przy mojej osobie i na ich miejscu, dziękowałbym samemu sobie na kolanach za moją łaskę i to, że nie dopytuję się z uporem maniaka o jakieś niuanse niuansiki. Alleluja, chwalmy Niva. Ave Oakley. Ave ja.— Może wejdziesz? Zerknę na plan lekcji i ustalimy, w jakich dniach jest nam najwygodniej. — Zamrugałem zdezorientowany, słysząc słowa, które padały z jej ust z prędkością opróżniania magazynku karabinu maszynowego. Pokiwałem niemrawo głową, chciałem powiedzieć, że w sumie to się już przyzwyczaiłem do wszelkich dziwactw tej szkoły, no ale jak widać, jednak nie, bo wprowadzić w zakłopotanie potrafiła mnie zwykła dziewczyna, która po prostu szybko mówi.
— Jak sobie panienka życzy — odparłem mrucząco, odstępując na krok od drzwi, dając jej tym samym pole do manewru przy zamku, byle mogła otworzyć wrota do swojego królestwa.
Losie, przynajmniej na fajkach zaoszczędzę fortunę, a może i dwie.
— Od razu mówię, że u mnie odpadają weekendy, no i środy — rzuciłem, gdy już wparowaliśmy do środka i przyszło do uzgadniania. Nie miałem zamiaru pracować w weekendy i pozbywać się jedynego dnia, gdy mogłem posiedzieć w spokoju z Kumarem, chociażby przy głupiej fajce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis