Wracając do wierszy, do malinowej porównałbym Thomasa Smitha, całkiem przyjemne. — Przez chwile byłam wytrącona z równowagi, zastanawiając się o jakiej malinowej on mówi (malinowej jako wiersz?), ale potem przypomniało mi się o czym wcześniej mówiliśmy i przyjrzałam się tomikowi, który podał mi z górnej półki. Był zielony, jasny, ze złotymi literami. — No, to teraz będziesz miała co czytać.
— Zdecydowanie. — Uśmiechnęłam się, patrząć na trzy tomiki w rękach. Pewnie od razu je zacznę, jak wrócę do pokoju. Problem (albo nie) z wierszami jest taki, że nie umiem ich szybko czytać. Większość książek przeczytam i zacznę kolejną, ale z wierszami tak nie mogłam, musiałam każdy przemyśleć. — No i widzisz jak wyszło, miałam ci doradzać, a w końcu jest odwrotnie. Chcesz jeszcze poszukać czegoś dla siebie, czy idziemy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz