środa, 20 czerwca 2018

Wprowadzenie: Coppélia [5]

Starałam się dotrzymać kroku dziewczynie, jednak nadal pozostawałam w tyle, ponieważ serce zaczynało mi się tłuc w piersi, więc starałam się iść w jak najbardziej optymalnym tempie, żeby nie udusić się na miejscu.
— Ja? Trzecia słońca, już półmetek, jak ten czas szybko leci — mruknęła nieco nieobecna, bardziej do siebie niżeli do mnie, jednak nie przeszkadzało mi to. Czyli ten sam rocznik, ale klasy inne. W pewien sposób było to pocieszające. — Jeśli będziesz chciała wiedzieć coś o szkole, ludziach, nauczycielach, to wal śmiało, chociaż pewnie wiesz już co nieco od brata, czy jednak zachowywał tajemnicę państwową?
— Trochę mówił, trochę zachowywał się, jakby chronił sekrety cesarskie. Głównie opowiadał o Sofii, Jamesie i pielęgniarzu. Czy ten ostatni od razu mnie znienawidzi przy mojej pierwszej wizycie, czy dopiero wtedy, gdy zacznę chodzić równie często, co Gapcio? — spytałam, notując sobie w głowie, żeby sprawdzić, czy dostał listę moich leków. Niby swoją niezbędną apteczkę miałam, acz wolałam mieć pewność, że w nieprzewidzianej sytuacji będę zabezpieczona. — Ewentualnie prosiłabym o osoby, których powinnam się wystrzegać, bo jak na razie wywnioskowałam, że macie bardzo krzywe podłogi — dodałam rozbawionym tonem.
Ku mojej uldze znalazłyśmy się w środku budynku i zaraz poczułam falę ciepła, która mnie ogarnęła, więc odsłoniłam twarz, bo jednak przegrzać się też nie chciałam. Ani tamto, ani to nie było dobre.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis