piątek, 4 maja 2018

Zapadnijmy się wszyscy pod ziemię [3]

— Sama nie wiem, co to, przykuło moją uwagę, jak przechodziłam, więc sięgnęłam, by przejrzeć, ale jakoś mnie wciągnęło, dlatego tu siedziałam na ziemi. — Pokiwałem ze zrozumieniem, najwidoczniej mówiła o książce, jakby doskonale czytając moje spojrzenie i przewidując, że i tak prędzej, czy później o nią zapytam. — Nie, plecy mnie na szczęście jeszcze nie bolą, choć w sumie racja, nie powinnam tak siedzieć, potem będę tego żałować, jak będę starsza. — Uśmiechnąłem się, słysząc słowa dziewczyny, która właśnie odłożyła lekturę na półkę i poprawiła delikatnie włosy dłonią. Odcień jej pasm był zdecydowanie ładny. — Wakacje dobrze mi minęły, jak zawsze, kiedy wracam do rodziny, dziękuję — kontynuowała, by nagle urwać monolog, stracić błysk w oczach i zamyślić się na chwilę, pozostawiając mi tylko dokładne oglądanie półek i szczerą nadzieję, że duch nie zdecyduje się zrzucić mi na łeb jakiejś wiekowej księgi. — Jak widzisz, przywiozłam nawet małą pamiątkę — rzuciła w końcu, pokazując kolorowe kosmyki umiejscowione bardziej z tyłu głowy. — A tobie? Odpocząłeś chociaż trochę? Bo chociaż na razie nie mam nic zadane, to pewnie od przyszłego tygodnia nauczyciele już będą nas katowali pracami i kartkówkami. Wakacje mogłyby być dłuższe.
— E, nie przesadzaj, są w sam raz. Zresztą, nie uważasz, że byłoby nudno bez szkoły, perypetii i upierdliwych pedagogów? No i ludzi. Ja bym chyba oszalał, gdybym was nie miał — rzuciłem z uśmiechem, opierając się łokciem o półkę. — Pasemka bardzo ładne, szkoda, że je tak skitrałaś. A odpoczynek odpoczynkiem, nie lubię tak leniuchować, ruszać się trzeba, a raczej muszę, bo mi inaczej palma porządna odbije — parsknąłem cicho.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis