— No a jak. — Poszerzyła uśmiech, łapiąc mnie pod rękę i dostałem sójkę w bok. Zaśmiałem się cicho, wyrównując z brunetką krok, gdy przyspieszyła. Wyjątkowo pomiędzy burzami oraz deszczem trafił się całkiem ładny dzień, więc pewnie nie będziemy jedynymi, którzy skorzystają z uroków spokojniejszej pogody. — W sumie, jak ci minęły wakacje? Bo w końcu chyba nie mieliśmy szansy o tym pogadać.
Nie uszło mojej uwadze, jak Sofia przyłożyła dłoń do nosa i znowu ukłuło mnie poczucie winy, mając nadzieję, że nie opuchnie jej aż tak bardzo na następny dzień.
— Taa, w miarę okej. Spędziłem czas z rodzeństwem, zwiedziłem z nimi to i tamto, chociaż trochę się poobijałem, ale to raczej nic nowego — zaśmiałem się cicho, a moja dłoń automatycznie powędrowała w stronę plastrów na policzku, jednak w ostatniej chwili zmieniła kurs na kark. — Niektórych rzeczy nie da się zmienić. A tobie miło minęły? — Dopiero teraz zauważyłem jedno złote, drugie rude pasma we włosach dziewczyny, które ładnie wyglądały na tle orzechowych włosów. Uniosłem kącik ust. — Bardzo ładna fryzura.
Pociągnąłem ją delikatnie, omijając błotnisty obszar, który nie zdążył zmienić się w suchą ziemię po ciągłych burzach, a szum jeziorka oraz stłumiony dźwięk głosów innych uczniów upewniły mnie, że znajdowaliśmy się niedaleko altanki, a przy niej parę innych osób. Wziąłem głębszy wdech. Tak, zdecydowanie tęskniłem za tym miejscem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz