niedziela, 22 kwietnia 2018

W sumie to całkiem przyjemnie [3]

Wiedziałem, że zlekceważy moje obawy, że zaśmieje się głośno i przyprawi mnie o zawał, a także niepowstrzymane pokłady strachu.
— Tak, umierasz na tak zwane bycie zaspanym, nic strasznego, wiesz — powiedziała nagle, śmiejąc się głośno, a ja drgnąłem i skrzywiłem się znacząco, bo ewidentnie się ze mnie zbijała, a ja byłem całkowicie poważny, ta, jasne. — Yamir, przysięgam, od obudzenia się o ósmej jeszcze się nie umiera, choć w twoim przypadku zaczęłabym się bardzo poważnie martwić, bo w końcu zdecydowanie nie jest to normalna sytuacja. Zwłaszcza, gdy mamy weekend. Przepraszam za ten cały bałagan i nierozgarnięcie, no ale rozumiesz — dodała, opadając lekko na łóżko i podciągając niego nogi. Burknąłem pod nosem i usadowiłem się obok niej. — No to opowiadaj, co się dzieje, co się stało i dlaczego tak nerwowo skaczesz po pokoju tymi swoimi złotymi oczętami, Słońce — rzuciła, podpierając się delikatnie na łokciach i zerkając na mnie, a ja ułożyłem się na boku i podsunąłem rękę pod głowę.
Może delikatnie się rozpłynąłem po tym całym „Słońcu”? Ale tylko delikatnie.
— Nie no wiesz, głupio jak masz świadomość, że to drugie łóżko jest puste, a jeszcze na dodatek jakiś koszmar decyduje się ciebie nawiedzić — mruknąłem, dalej się grymasząc i poprawiając łokieć pod głową. — Oczy mnie bolą i czuję się jak nieboszczyk, jak możecie wstawać tak wcześnie — jęknąłem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis