piątek, 27 kwietnia 2018

W sumie to całkiem przyjemnie [19]

Zaplotła ręce na klatce piersiowej, a ja już wiedziałem, że czeka mnie wykład, monolog, gadka szmatka, wszystko naraz i osobno, pomieszane w wielkim kotle.
— Jeżeli mnie nie zaraziłeś, to masz szczęście — rzuciła z mrożącym [przynajmniej starającym się] krew w żyłach wzrokiem. — I żebyś się nie przeliczył, katar katarkiem, a później atakuje jakaś grypa, zapalenie mięśnia sercowego czy kto wie, co jeszcze. Katar też choroba, też powinno się wyleczyć, a nie zostawić sobie samemu — dodała jeszcze, zaczynając przy okazji grzebać w swojej apteczce, jak przypuszczałem, bo plasterki z tabletkami szeleściły i szeleściły, a ja mogłem tylko przewracać oczami. — Dam ci witaminę C. I jeżeli chcesz, to mam olejek do inhalacji, żeby nos ci odetkało. I... I herbata, powinieneś napić się herbaty. I położyć kompres na czoło. — Zerknąłem na leki, które podała mi dziewczyna i skrzywiłem się znacząco.
— Ale ty zawsze wszystko w ciemnych barwach musisz widzieć, Przewi, no dajże spokój, nie umrę, to tylko katar. Nieleczony trwa tydzień, leczony siedem dni, jak to mawiają, więc większego sensu nie widzę. Od olejków mam migreny i naprawdę, nie trzeba, pokicham, poprycham i tyle. — Opadłem mocniej na łóżko, schowałem oczy w zgięciu łokcia i mruknąłem pod nosem, bo nasza mała pani lekarz-aptekarz coś sie rozpędzała. — A na herbatę nie mam ochoty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis