czwartek, 26 kwietnia 2018

W sumie to całkiem przyjemnie [17]

— Tak, zawsze byłam chorowitym dzieckiem — odparła, gdy rzuciła już w moją stronę paczkę chusteczek, za którą podziękowałem krótkim skinieniem głowy. — Łapie mnie wszystko, co przybędzie i bogu dzięki, że epidemia białej gorączki mnie już ominęła, bo gdybym wtedy dychała to nie przetrwałabym długo — dodała już ciszej, gładząc dłonią własny policzek i wyglądając zdecydowanie nie najciekawiej, na co sam porządnie się skrzywiłem, bo o losie, dobrze, że jednak jakoś się od niej uchronili i przetrwali. Nagle blondynka się nade mną nachyliła, przyłożyła dłoń do mojego czoła, a grymas na jej twarzy się pogłębił. — Yamir, jesteś cały gorący, uprzedzając komentarz, tak, w tym znaczeniu też, ale teraz chodzi mi o temperaturę twojego ciała, a ona jest zdecydowanie podwyższona. Przyznawaj się, wyszedłeś na dwór bez kurtki i parasola, co? — Prychnąłem cicho pod nosem i uciekłem wzrokiem po pierwszych słowach kobiety, bo oj, zdecydowanie wiedziała jak mi ego połechtać w odpowiedni sposób, żebym się rozmiękł i rozpłynął.
— Historia jest dłuższa i skomplikowana, okej? Poszedłem do sklepu, było spoczko, no cycuś glancuś, pogoda fajna, a jak wracałem, to się rozpadało i proszę bardzo, chyba jednak mnie rozkłada — zaśmiałem się, wypakowałem chusteczkę i zacząłem smarkać ten ogromny nos. Moje małe—wielkie przekleństwo. — Nawet jak coś, to się wykaraskam, tylko tydzień sobie posiedzę z katarkiem i tyle.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis