czwartek, 26 kwietnia 2018

W sumie to całkiem przyjemnie [16]

— Chcę tylko chusteczkę, ale dziękuję za troskę. Nie no, tylko smarczę, równie dobrze to może teraz coś pylić? — mruknął niezbyt pewnie i, och, kłamał jak z nut, z Wandą Przewalską nie takie numery, Kumar. Prychnęłam, podnosząc się z łóżka i podchodząc do swojej torby, by wyciągnąć z niej opakowanie chusteczek higienicznych. — Łatwo chorujesz, czy co? — zapytał po chwili, uważnie śledząc moje ruchy, a ja na kilka sekund zamarłam.
Brawo Przewalska, szybko się wydało, zawsze dobrze szło ci utrzymywanie pewnych rzeczy w tajemnicy.
Odchrząknęłam, prostując się i rzucając w kierunku chłopaka chusteczki.
— Tak, zawsze byłam chorowitym dzieckiem — stwierdziłam, spoglądając na niego z góry. — Łapie mnie wszystko, co przybędzie i bogu dzięki, że epidemia białej gorączki mnie już ominęła, bo gdybym wtedy dychała to nie przetrwałabym długo — mruknęłam troszkę ciszej i nerwowo potarłam swój policzek, po czym pochyliłam się nad chłopakiem, mrużąc oczy i przykładając dłoń do jego czoła. I może było to po prostu moje przewrażliwienie, ale przysięgam, był ciepły, gorący jak kaloryfer i będzie mieć szczęście, jeżeli mnie nie zarazi. — Yamir, jesteś cały gorący, uprzedzając komentarz, tak, w tym znaczeniu też, ale teraz chodzi mi o temperaturę twojego ciała, a ona jest zdecydowanie podwyższona. Przyznawaj się, wyszedłeś na dwór bez kurtki i parasola, co?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis