sobota, 7 kwietnia 2018

Uciekając przed nauką [0]

Drugi rok zmierzał ku końcowi, co dawało się odczuć ilością zadawanej pracy domowej. Nauczyciele naprawdę nas męczyli, a ja potrzebowałam odpoczynku, bo praktycznie cały ostatni semestr przesiedziałam w pokoju, wkuwając kolejne nazwy roślinek, zwierząt i obce alfabety. Bo nauczyciel od wszechmowy naprawdę szalał, a ja zaczęłam powoli żałować mojego wyboru tego przedmiotu jako rozszerzenie.
Zmierzałam więc powoli do biblioteki, ukochanego miejsca, gdzie mogłam choć trochę odetchnąć, bo na dworze też już nie było ciekawie. Burzowe chmury przepędziły słońce, jak i ostatnich uczniów siedzących jeszcze w trawie lub na ławeczkach. Weszłam do biblioteki i ujrzałam siedzącego na krześle Yevgeniego. Był pochylony nad książką i wzdychał, jakby wszystkie troski świata na niego spłynęły.
— Yev, żyjesz? — spytałam cicho, gdy podeszłam już bliżej do zmartwionego chłopaka. Nie spodziewałam się jednak tego, że podskoczy na dźwięk moich słów, niemal uderzając głową w sufit, a lądując na ziemi, pociągnie krzesło za sobą. Otrząsnął się szybko i wstał zmieszany, podczas gdy ja zmartwiona patrzyłam, czy nic mu nie jest i ile nowych strupów przybyło.
— A żyję. Ledwo, ale jednak — odparł, siedząc już stabilnie na krześle. — Tak w ogóle to cześć, Sofiś. A ty jak żyjesz? — Uśmiechnęłam się i poprawiłam ręką włosy do tyłu.
— A dobrze, chociaż ostatnio bardzo dużo roboty mam i trochę już mam dość. A ty? Dużo upadków ostatnio?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis