niedziela, 22 kwietnia 2018

Oszukać przeznaczenie? [18]

— Oczywiście, ale o ile lepiej i przyjemniej pije się ciepłą herbatę niż zimną — mruknął, a ja pokręciłem głową z lekkim uśmiechem. Już nie wiem, który raz dzisiaj różowy pióropusz zafalował i nie wiem, który już raz zwracam na to aż tak wielką uwagę.
Nabił kolejny kawałek ciasta i gdy już go unosił, niespodziewanie zastygł w połowie drogi, wpatrując się w przestrzeń, a raczej przez nią i nie kontaktując za bardzo. Jedyne co to fakt, że oczy naprawdę ładnie mu się świeciły. W ten jeden, jedyny, charakterystyczny sposób, który nawet ślepy by chyba rozpoznał, bo tego błysku nie dało się po prostu przeoczyć.
Nie wiem, przez ile tak sterczeliśmy. Ja gapiąc się na niego, a on w nicość, obaj w staniu dość poważnego zadumania, z widelczykami powbijanymi w słodkości.
Nagle się opamiętał i kontynuował kierowanie posiłku do ust, marszcząc przy tym brwi i wyglądając po prostu jak zbity pies, który koniecznie stara się wyzbyć niektórych rzeczy.
Uśmiechnąłem się, upijając kawę.
Jak bardzo żałowałem, że nie potrafiłem zajrzeć w głąb tej ładnej, prawdopodobnie pełnej pyskarskich odzywek, główki. Co tam wiruje, wariuje, przyprawia go o bolączki, sprawia, że te pieprzone oczka lśnią się w sposób, którego nawet ja bym mu pozazdrościł.
— Już wszystko ok? — spytałem, odkładając kubek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis