niedziela, 18 marca 2018

Więc chodź, pomaluj mój świat [19]

— Wracając do twojego pytania, również Cesarstwo — mruknął, odchylając się. Czyli także Cesarstwo? Co za niespodzianka. — A jak to na razie wygląda? No i to raczej się nie dopierze, z tego, co mi wiadomo. — Nawet gdybym stał tyłem wiedziałbym, że patrzył właśnie na skazę mojej koszulki.
— Wygląda nie najgorzej. Wszystko ładnie, pięknie. Tylko poczekać, spłukać i możesz śmigać po korytarzu — odpowiedziałem na pytanie. — Zawsze warto spróbować, a jak nie, to mówi się trudno. To tylko ubranie, kawałek materiału. Nie, żebym nie szanował czyjejś pracy włożonej w zrobienie tej koszulki. Po prostu wykorzystam ją inaczej — wzruszyłem ramionami, wpakowując ręce do kieszeni.
Zapadła chwilowa cisza. Nie wiem, czy jemu przeszkadzała, wadziła, kuła czy cokolwiek. Mi natomiast nie robiła różnicy. Pomaszerowałem w stronę biurka, gdzie leżało jeszcze opakowanie po farbie. Wziąłem je w ręce, czytając skład i czy nie ma żadnych alergenów lub czegoś w tym stylu. Niczego na szczęście się nie doczytałem.
— W sumie to pojęcia nie mam, ile możesz być ode mnie starszy. Do której klasy chodzisz? — ponownie do niego się zbliżyłem. — No i gdzie moje maniery, nie przedstawiłem się. Joshua Miller, miło poznać — dodałem, wyciągając w jego stronę dłoń, choć chyba nie był do końca pewny, czy ją uścisnąć. Ja przecież nie gryzłem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis