Zabiję. Po prostu doszło do mnie, że to była jedna z rzeczy, na których naprawdę mi zależało i poczułam cię głupia, mając świadomość, że zaufałam najwidoczniej niewłaściwej osobie. Sam fakt niedoręczenia listu nie bolał aż tak, bardziej ta durna myśl z tyłu głowy, że nie okłamał. Że najwidoczniej miał jakiś problem, o którym znowu mi nie powiedział i zaczęłam sobie uświadamiać, jak bardzo wszyscy oddalaliśmy się od siebie. I nie wątpiłam, że to głównie moja wina, bo to ja ich cały czas opuszczałam.
Nauczyciel podwinął rękawy koszuli, bacznie się mi przyglądając. Zwolniłam nieco, a mój uśmiech nieco osłabł. Z jednej strony obserwowanie było miłe, w końcu to nie tak, że jak głupia nie próbowałam złapać choć na moment jego zainteresowania, ale po pobycie znowu u matki, miałam wrażenie, że przechodzą mnie ciarki.
— No cóż. Czasu się nie cofnie, przepraszać nie ma co. — Skinęłam szybko głową. — Chodźmy już na to ciastko, głodnym, a tobie też dobrze zrobi. — Ruszyłam za mężczyzną, łapiąc kolejne słowa. Brakowało mi tego miejsca, tej wariackiej atmosfery, że wszyscy wokół szaleją i próbując znaleźć swoje głowy — Nie wiem, czy słyszałaś, Miński nam detoks od słodyczy zrobił, myślałem, że zgniję, reszta też. Wiesz, mi to tam jeszcze pozwalał mieć coś na czarną godzinę z zaleceń lekarza, ale inni? Gówniarzeria masowe przemyty zaczęła organizować, a wszystko, bo staremu się dupa rozpuchła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz