niedziela, 18 marca 2018

Konfrontacja grupowa [1]

— Nie możesz, kurwa, po prostu powiedzieć prawdy? — To zdecydowanie zaszło za daleko. Owszem, potrafiłem zrozumieć kotłującą się w chłopaku złość, uszanować jego powody, dla których używał tonu daleko odbiegającego od przyjaznego czy chociażby spokojnego, ale tym razem to zdecydowanie przeciągnęło strunę. Pewnych granic nie należało naruszać niezależnie od tego, gdzie leżały i kto je tam umieścił.  — Co się dzieje, Heat? — zadał pytanie, ale jego wzrok wyraźnie wskazywał, że tym razem żąda odpowiedzi albo sam je weźmie. Może dlatego, gdy tylko jego oczy błysnęły złowrogim szmaragdem, chwyciłem go za ramię i pociągnąłem mocno w moją stronę, uderzając lekko pięścią po twarzy.
— Popierdoliło cię? — warknąłem, bo ta sytuacja od samego początku nie należała do tych z gatunku komfortowych, ale Dexter stracił kontrolę nad własnym zachowaniem. — Chcesz z niej zrobić roślinkę? Pakowanie się do czyjegoś umysłu, Dex? Myślałem, że znałem cię lepiej — podsumowałem sucho, wpatrując się z niezrozumieniem w chłopaka, który tylko odwrócił wzrok, kierując go na pobliskie szafki. Zdawał się być pogrążony w myślach, zbladł, jakby w końcu zaczynał sobie uświadamiać, co chciał zrobić.
Heather dyszała wciąż jak zwierze zagonione do zbyt ciasnej klatki, kuląc się przy ścianie i oplatając własną klatkę piersiową ramionami. Starała się nie patrzeć na żadnego z nas i to powoli przestawało mieć jakikolwiek sens.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis