— Popierdoliło cię? — warknąłem, bo ta sytuacja od samego początku nie należała do tych z gatunku komfortowych, ale Dexter stracił kontrolę nad własnym zachowaniem. — Chcesz z niej zrobić roślinkę? Pakowanie się do czyjegoś umysłu, Dex? Myślałem, że znałem cię lepiej — podsumowałem sucho, wpatrując się z niezrozumieniem w chłopaka, który tylko odwrócił wzrok, kierując go na pobliskie szafki. Zdawał się być pogrążony w myślach, zbladł, jakby w końcu zaczynał sobie uświadamiać, co chciał zrobić.
Heather dyszała wciąż jak zwierze zagonione do zbyt ciasnej klatki, kuląc się przy ścianie i oplatając własną klatkę piersiową ramionami. Starała się nie patrzeć na żadnego z nas i to powoli przestawało mieć jakikolwiek sens.
Heather dyszała wciąż jak zwierze zagonione do zbyt ciasnej klatki, kuląc się przy ścianie i oplatając własną klatkę piersiową ramionami. Starała się nie patrzeć na żadnego z nas i to powoli przestawało mieć jakikolwiek sens.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz