sobota, 17 marca 2018

Działać bez działania [4]

— Wybrałem się na spacer, miałem w planach ochłodzić się w jeziorze. Może dołączysz do mnie? — zapytał, a mi pozostało się uśmiechnąć i pokręcić głową, bo nie miałam ochoty na wchodzenie do jeziora.
A jednak, w końcu włożyłam swoją dłoń w tę jego, bo kto mi miał zabronić, tak dawno tego nie robiłam, a przecież zamoczenie stóp do kostek krzywdy mi zrobić nie miało, czyż nie? Dlatego w końcu ruszyłam z nim w kierunku wody, z delikatnym uśmiechem malującym się na mojej twarzy (jak i na jego, bo chyba cieszył się, że się zgodziłam).
— Tak właściwie, to jak z brokatem? — zapytał, gdy znaleźliśmy się na brzegu, a ja zmarszczyłam czoło, bo nie do końca wiedziałam, o co mu chodzi, choć domyśliłam się, że może mieć to związek z cudowną walentynką, którą wręczył mi w tamten dzień. — Dałaś sobie z nim radę czy walentynka ubrudziła wszystko, jak leci? Mam wyrzuty sumienia z tego powodu — stwierdził, zrzucając przy tym buty, a następnie skarpetki z nóg, podwijając nogawki i chwilę później stojąc już w wodzie.
Zrobiłam to samo, szybko odwiązałam sandałki, a następnie zanurzyłam stopę w dosyć zimnym, niestety, jeziorze.
— Nie masz czym się przejmować, Alex — oświadczyła, posyłając mu uśmiech, gdy już stanęła obok niego. — Dałam sobie radę, nie miałam z nią ani jednego problemu, przysięgam. — Uderzyła dłonią kilka razy w klatkę piersiową, a następnie parsknęła śmiechem.
W sumie to mogła robić tak częściej. Po prostu nie robić nic.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis