piątek, 29 września 2017

Od Rishimy, CD Alex

Wyciągnęłam z torby moją oficjalną listę celów. Spisana ponad dwa lata temu, od tamtego czasu za każdym razem w mojej torbie, chociaż rzadko zaliczałam kolejne punkty. Między innymi chciałam oddać kiedyś włosy na fundację, ale to za ten rok. Prócz tego zrobić własny eliksir, ogarnąć większą kolekcję roślinek. Dużo częściej coś dopisywałam, aniżeli odznaczałam jakieś zadania. Dużo czasu nie zostało, ale ostatnio czułam się coraz mniej zobowiązana do wypełnienia ich. Tak, jakbym już pogodziła się z tym faktem. Być może to będzie po prostu sen, z którego nigdy się nie wybudzę. A może nawet się nie zorientuję. Równie dobrze może stać się nieszczęśliwy wypadek, a ja będę konać kilka dobrych godzin. Przypuszczam, że to ostatnie byłoby najgorsze. Wiedziałabym przecież, że nie ma dla mnie ratunku, nieważne jak głośno bym krzyczała.
Pokręciłam głową, odganiając od siebie negatywne myśli i przekroczyłam próg stołówki. Czas wydawania śniadań się już kończył. Właściwie, jadłam dobrą godzinę temu, ale złapała mnie ochota na świeże mleko. Zgodnie z moimi przypuszczeniami – zostało jeszcze trochę białego napoju. Chwyciłam szklankę i szybko ją napełniłam. Najpierw przyłożyłam szklankę do ust, ale potem stwierdziłam, że jednak usiądę do stołu, chcąc zachować jakiekolwiek zasady dobrego wychowania.
Swoją drogą, nauczyciel wróżbiarstwa podobno zachorował i chyba nie będzie lekcji... Nagle poczułam, jak moja ręka robi się mokra. Jakiś chłopak zaklął pod nosem, a mój wzrok powędrował najpierw na pustą szklankę, a potem jego mokrą koszulkę. Na domiar złego, naczynie po prostu przeleciało przez moją dłoń i uderzyło o podłogę, rozbijając się na tysiące kawałków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis