piątek, 29 września 2017

Od Hanabi, CD James

— Naprawdę? Od czasu do czasu ja faktycznie zajmuję się robotą samorządową. — Zaśmiałam się cicho. Urocze, chociaż nawet ja wiedziałam, że z całego samorządu robi najmniej.
Blondyn otworzył drzwi, gestem zapraszając mnie do środka. Przez chwilę zwątpiłam, rezerwując ten ułamek sekundy na interpelację, czy aby na pewno dobrze zrozumiałam.
— Zapraszam miłą panią, herbaty, kawy, herbatników, ciasta? — zapytał, całkowicie rozwiewając wszelkie wątpliwości. Na moich ustach ponownie zawitał szeroki uśmiech. Lekko kiwnęłam głową, przypominając sobie egzaminy, na które uczyłam się zasad kultury osobistej dłużej niż przez pierwsze piętnaście lat życia.
Przekroczyłam próg pomieszczenia, od razu się rozglądając.
— Coś do picia, coś do jedzenia? — zapytał James. Spojrzałam najpierw na niego, potem na papiery, których Akurat było pełno. — Nadal zarzekam się, że ja faktycznie coś robię. Rzadko, ale się zdarza. — Uśmiechnęłam się. W tym samym czasie ujrzałam drobne iskierki, a potem sterta wydruków sama się przesunęła. Posłałam blondynowi zdziwione spojrzenie.
— Rany, to naprawdę musi ułatwiać życie! — mruknęłam. — Swoją drogą, macie herbatę malinową? — dopytałam jeszcze, na co chłopak skinął głową i rozpoczął poszukiwania torebek w szafce.
Raz jeszcze mu się przyjrzałam. Właściwie, nie byłam nawet pewna, czy jest singlem. Rzuciłam jeszcze wzrokiem na jego włosy. Mimowolnie w mojej głowie pojawił się obraz blondyna w warkoczykach. Tak samo, jak zawsze.
James skończył przeszukiwać szafkę i odwrócił się w moją stronę z nieotwartą paczką herbaty. Dosłownie przyłapał mnie na pożeraniu go wzrokiem.
— Dziękuję — rzuciłam na zapas. — Jak idą przygotowania do semestralnych? Jeszcze tylko jeden i wakacje. Rany, czuję się, jakbym mieszkała tu od zawsze! Swoją drogą, byłeś na imprezie u Hery i Vanilki? — zapytałam. Ostatecznie widziałam go tylko z daleka i nie miałam pewności, czy to na pewno był on. Nie on jeden na świecie ma blond loki. — Zadowolony z partnera? — Podeszłam do chłopaka, przyglądając się, jak wyciąga szklanki.
... Tylko, Hana, nie przestrasz go.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis