— Przepraszam, że nie jestem zbyt rozmowny, ale jakoś tak łapie mnie ostatnimi czasy melancholia — mruknął chłopak, uparcie wpatrując się w szklankę z jakimś napojem przypominającym sok. Kolejna niezdrowa rzecz na śniadanie.
Uśmiech od razu zszedł mi z twarzy. Właściwie, to przy stole brakowało Alexa, z którym Aurel zazwyczaj zwykł jadać. Być może to było powodem? Zdecydowałam się nie pytać i nie dolewać oliwy do ogn... Popiołu, który po nim pozostał.
— Mam nadzieję, że moje zalanie się w trzy dupy za bardzo nie popsuło ci wieczoru. — Usłyszałam i od razu zmarszczyłam brwi.
— Żartujesz? Dawno się tak dobrze nie bawiłam! — Uśmiech wrócił na twarz. Może chociaż w ten sposób poprawię mu humor? — Byłeś świetnym towarzyszem. Nie byłam zbyt zadowolona, bo liczyłam, że wylosuję kogoś innego, ale nastawienie całkowicie się zmieniło, kiedy cię w końcu znalazłam — wyjaśniłam. — No i nie pamiętam, żebym cię rozdeptała, a to plus, bo nigdy nie byłam dobra w tańcach — mruknęłam, biorąc do ust pierwszy kęs z sałatki. Wydałam z siebie cichy jęk, który oznaczał, że jest idealnie. Trzeba było przyznać, że od jakiegoś czasu kucharki starały się znacznie bardziej. Czyżby opłata za karnet stołówkowy wzrosła? Trzeba będzie to sprawdzić... — Swoją drogą — rzuciłam — spadło ci na spodnie. — Spojrzałam na wielki kleks z czekolady i na ręce chłopaka, całe ubrudzone jakimś dżemem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz