piątek, 29 września 2017

Od Kyozuo, CD Foma

— Nigdy więcej się do niej nie zbliżaj — usłyszałem. Ból z nosa kolejno przeniósł się na każdą inną część ciała, stopniowo sprawiając, że miałem ochotę zacząć wrzeszczeć. Na samego siebie, że zapomniałem ogarnąć blondyna i na niego samego, bo okazał się nadpobudliwym idiotą.
— A to za Dextera. — Kolejne uderzenie, a właściwie kopnięcie. Poczułem, jak usta stają się mokre. Automatycznie przyłożyłem dłoń do nosa, na którą szybko spłynęło trochę krwi.
— Pojebało cię?! — wrzasnąłem, pomimo bólu starając się podnieść do pozycji stojącej. Zapewne wyglądało to komicznie, ale w tamtym momencie zwyczajnie zabrakło mi czasu na przejmowanie się czymkolwiek, poza Fomą. Nawet Wandę odstawiłem na drugi plan, mając jedynie nadzieję, że się odwróciła albo chociaż zamknęła oczy.
Pokuśtykałem w stronę chłopaka, od razu wymierzając cios, również w nos, dla zemsty. Niedoczekanie. Złapał moją rękę w locie, a w jego oczach naraz pojawił się gniew i nienawiść. Dosłownie, miałem wrażenie, że jego oczy płoną, chociaż kontakt wzrokowy złapaliśmy na zaledwie ułamek sekundy.
— Jesteś pewien? — zapytał chłopak, nieźle zniżając swój ton. Żeby na co dzień był taki męski...
— Puszczaj mnie, chuju — wysyczałem, wciąż czując na ustach krew, której było coraz więcej. Spodni, na które zdążyła pociec, na pewno się już nie odratuje. Z drugiej strony, bez różnicy. I tak jestem już martwy.
Owinąłem ogon dookoła jego łydki. To dawało mi jakąkolwiek szansę na ostateczne zwycięstwo, bo blondyn przy próbie ucieczki albo gwałtowniejszego ruchu powinien był się przewrócić.
— Nie potrafisz zrozumieć miłości! — zarzuciłem mu. — Kocham Wandę, w niczym mi nie przeszkodzisz!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis