Nie zdejmowałam z twarzy szerokiego uśmiechu, nawet gdy widziałam, że dyrektor po moich następnych słowach wyglądał na mniej przystępnego. Jednak czego ciastka, herbata i kawa nie załatwią? Mińsk westchnął, mamrocząc krótkie, a jak miłe dla mego serca pomimo chłodu "właź", po czym uchylił szerzej drzwi, żebym mogła wejść. Pierwszy krok ku zwycięstwu zaliczony, teraz będzie trudniejsza sprawa.
— Co was do mnie sprowadza? Problemy z zaliczeniem? Chęć wcześniejszego wypłacenia stypendium? Zmiana czegoś w menu? Od razu zaznaczam, że nie mam wpływu na to, co wyprawiają kucharki w stołówce, ich nerwy, wasza sprawa. — Położyłam tacę na biurku i rozkładałam filiżanki, łyżeczki i inne takie pierdółki, jednocześnie zbierając słowa. Z zaliczeniem problemów nie miałam. Może moje wyniki wybitne nie były, ale nie przysparzały wstydu, gdy się na nie patrzyło. Ostatni semestr, więc na stołówkowym jedzeniu jeszcze mogłam przeżyć, ja się bić z kucharkami nie zamierzałam. Zwłaszcza, że kończyłam edukacje w uczelni, a żaden z Eternumów się nie rwał do placówki, bo wiek jeszcze nie ten.
— Herbata czy kawa? — spytałam i czułam, jak Vladdy wywiercał we mnie dziurę spojrzeniem, niemo przekazując mi, żebym się nie ociągała, tylko waliła prosto z mostu. Po co pośpiech? Przecie mamy czas. — Chciałam się dowiedzieć, czy jest możliwość, żebym otworzyła w pobliżu uczelni herbaciarnię. — Uśmiech nadal gościł na ustach, jednak dłonie nerwowo mi drżały, więc splotłam je na kolanach. Spokojnie, Jaśmin, będzie oke
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz