środa, 15 sierpnia 2018

Wprowadzenie: Asu [1]

No i w końcu wyrwałem się z domu. Możliwe, że czekałem na ten moment całe moje życie.
A jeżeli nie całe, to przynajmniej jakieś dobre... kto wie, może i nawet dziesięć lat. Bo przysięgam i wy bylibyście tak nastawieni, gdyby dzień w dzień wasza stara, wredna i niby ledwo dychająca, a jednak trzymająca się doskonale babka cały czas narzekała. I tak jak narzekania od matki zawsze mogłem znosić, bo przecież to z miłości i nawet te wrzaski o porządek w pokoju czy powyjmowanie ze zmywarki zawsze kryły za sobą nutę czułości oraz sympatii. No a u rodzicielki ojca?
No nie ma bata, wiedźma jedna, której zdecydowanie ktoś musiał stanąć na odcisk.
A więc w końcu mogłem wkroczyć w progi tej szkoły, brzęcząc biżuterią i wesoło podskakując z dosyć potężnym plecakiem na plecach (za walizkami nigdy nie przepadałem, a do takich torb zawsze można było upchać te dwie czy trzy rzeczy więcej). Czego się spodziewałem? W sumie to sam nie do końca wiem, raczej całe lato po prostu czekałem na moment wyrwania się w jakiś tam trochę większy świat z rodzinnego gniazdka, a nie na poznanie nowych ludzi, zawalanie tych legendarnych egzaminów (choć tego raczej wolałem uniknąć), czy może jakieś tam większe imprezy. I oczywiście, to nie tak, że tego nie chciałem, ba, wręcz przeciwnie, i z tego powodu również się cieszyłem, ale jednak. No.
I oto stanąłem chyba przed pierwszym uczniem tej szkoły, uśmiechając się szeroko, przez co zmrużyłem lekko oczy.
— Cześć, Asu jestem i chciałbym się dopytać, gdzie mam się zgłosić czy udać, bo w sumie to jestem nowy i no. Podsumowując, nie wiem kompletnie nic — oświadczyłem, parskając nerwowym śmiechem i przeczesując włosy.
Zapowiadało się interesująco.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis