niedziela, 19 sierpnia 2018

Dobrego złe początki [7]

A wiedźma po prostu kiwała głową, podczas gdy ja zapalałem swojego papierosa, spoglądając na nią kątem oka i zastanawiając się, jak ważny był dla niej Oakley, jak bardzo musiał spierdolić, no i może mając drobną nadzieję, że jednak podjął dobrą decyzję.
Bo w końcu nigdy mu źle nie życzyłem, prawda?
— Jak zdebilniali jesteśmy? — zapytała, przecierając twarz rękawem, a ja tylko skrzywiłem się nieznacznie, widząc, co stało się z jej makijażem. Ale co mnie to obchodziło, płaczący czy wkurwieni ludzie nie powinni, a raczej nie musieli przejmować się swoim makijażem. — I czy mogę się poczęstować?
Pokiwałem głową, posyłając w jej stronę pokrzepiający uśmiech i podsunąłem pod smukłe dłonie paczkę z papierosami.
— Częstuj się i sobie nie żałuj, choć nie życzę ci raka płuc — oświadczyłem, parskając nędznym śmiechem, a następnie wyjąłem papierosa z ust, by trochę go strzepnąć. — Oj, Renula, poziomu naszego zdebilniania, jak ty to określiłaś, raczej nie da się ustalić, już dawno przekroczył jakikolwiek limit — mruknąłem i uśmiechnąłem się pod nosem. — A rodzice powtarzali, uważaj w kim się zakochujesz, Adaś. Powtarzali też, żebym nie pił i nie palił, w sumie chyba można nazwać mnie dosyć nieposłusznym i niepokornym dzieciakiem — stwierdziłem, zaczynając troszkę bawić się z dymem i chwilę później puszczałem papierosowe kółka spomiędzy warg.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis