środa, 15 sierpnia 2018

Bo ćpanie jest dobre na wszystko [21]

— Gap year to w sumie jakiś plan. Nie wiem, czy bym podbił zmywaki, ale taka wycieczka do realnego... — rzucił, marszcząc się jak stara rodzyna, a ja tylko wzruszyłem ramionami. Każdemu inny chleb na myśli, ambicje różne, nie miałem nigdy zamiaru się w to wściubiać, ja lubię żytni, on może grahama, a są też ci, co najchętniej nawpierdalaliby się baltazara z serkiem meksykańskim. — Ale w sumie zaraz pieprzone dwadzieścia pięć lat. Powinienem czymś się zająć. Jak myślisz, zabieranie się z rodzinką na imprezy charytatywne i wyrywanie ładnej panienki na moje głupie teksty to jakiś pomysł? Nie, wiem, słaby pomysł na całe życie. Ale w sumie, tak na jeden raz? Może jednak skończę pierdolić i wyżalać się nad tym, jak bardzo bym się z kimś zszedł na jedną noc, i po prostu podelektujemy się muzyką.
— Cokolwiek, byleby sprawiało ci przyjemność i czyniło szczęśliwym — mruknąłem, przymykając oczy i ziewając, rozdziawiając szeroko usta. — Ludzie zapominają o własnym szczęściu, niepokoi mnie to w sumie, jednak wiesz, życie jest jedno, a rasa humanoidalna ma to do siebie, że lubi je pieprzyć na milion sposobów, nie wiem, co w tym wszystkim widzą, odmawiają sobie podstawowych frajd, cholera, jak staje ci na myśl o pójściu do kina, to idź na ten zajebany film i korzystaj, póki możesz, co za polityka, swoją drogą oglądnąłbym jakiś film, dawno nie marnowałem dupska przy takich pierdołach, a może pójdę pograć w makao, słyszałeś, że... A, jebać, posłuchajmy lepiej tej zajebanej muzyki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis