środa, 8 sierpnia 2018

Bo ćpanie jest dobre na wszystko [2]

Doskonale kojarzyłem to spojrzenie i szczerze stwierdzam, że byłem w szoku, gdy dostałem je od zielonowłosego chłopaka, który raczej cały czas był pod wpływem.
No i tu zaczynał się nasz problem, bo tego dnia stał się cud, a szare oczy wyjątkowo nie były tak bardzo przymglone.
— Sory, skarbie, przez najbliższy miesiąc jestem spłukany. A co się stało? Wyglądasz, jakby coś cię rozjechało. No, śmiało, wujo wysłucha, nawet cię na kolanko weźmie, jak będziesz grzeczny.
A ja mogłem tylko uderzyć pięścią w ścianę, warknąć pod nosem i przekląć, gdy spoglądałem na chłopaka posępnym wzrokiem, bo, kurwa, więcej szczęścia mieć nie mogłem. Zbychu na głodzie, nosz pierdolę, nie wierzę.
— Jeszcze mi powiedz, kurwa, że Kumar też nic nie ma — mruknąłem, zaplatając ręce na klatce piersiowej i przewracając oczami. — Nie ma, prawda? — dopytałem dla pewności, choć i tego już byłem pewny. — Człowiek chce raz coś wziąć, wypalić cokolwiek i na chwilę odpłynąć, a tu, kurwa, oczywiście, że nie, pieprzę wszystko, Zbychu, na pewno nic nie wygrzebiesz? Wezmę prawie wszystko — jęknąłem, garbiąc się i przejeżdżając dłońmi przez włosy, a następnie spojrzałem na chłopaka smutno. — Stało się coś, o czym w sumie nie chcę myśleć. I dlatego przyszedłem do ciebie. A ty nic nie masz. Podsumowując, nic na to nie poradzimy... — Westchnąłem i opuściłem wzrok. — Ale na pewno nic nie masz?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis