środa, 8 sierpnia 2018

Bo ćpanie jest dobre na wszystko [1]

Stało się najgorsze.
Byłem czysty.
I trzeźwy.
Od zdecydowanie zbyt długiej chwili, a to wszystko kierowało się jedynie w stronę głodu i kontaktowania z rzeczywistością, na której widok miałem ochotę zwymiotować, kurwa, obiad z komunii.
Nic nie było moim zamierzeniem, powrotu do świata nie miałem w planach na najbliższe dziesięć lat, a jednak się stało, bo byłem nieodpowiedzialnym, niemyślącym debilem, który nie potrafi przewidzieć niektórych sytuacji.
I tak oto wylądowałem z powrotem na uczelni, bez własnego towaru, bez towaru kogoś innego, bo nikomu nie ufałem. Dlaczego nie miałem?
Już tłumaczę.
Bo, kurwa, ulubiony diler, najbardziej sprawdzony pod każdym kątem i aspektem, wydelegował się na wakacje i jeszcze nie wrócił, ja swojego nie zapakowałem, a naprawdę nie miałem ochoty łazić po ciemnych uliczkach i narażać się na zakup jakieś trutki na szczury zamiast obiecanego gówna.
Był jeszcze Kumar, ale ten postanowił odstawić, przynajmniej na jakiś czas, marszcząc brwi i mrucząc coś tam o niebieskowłosym szajbusie i chyba nie chciałem mieć pojęcia o tym, co to teraz odjebało Oakleyowi.
I oczywiście oprócz mnie samego, to jeszcze pół szkoły miało do mnie pretensje. Remus z wyglądu miał chyba ochotę coś rozjebać, a reszta towarzystwa fukała pod nosem, bo jak to Zbychu, zawiodłeś nas.
No wiem, że kurwa zawiodłem i chuj, jezu, co za polityka, sam siebie zawiodłem, zadowoleni?
Warczałem, związując mocno odrośnięte już włosy w niechlujnego koka, zaciskając gumkę w ustach, no i oczywiście lustrując przy okazji otoczenie swoim przejrzystym jak łza i w końcu świadomym spojrzeniem.
No i przywlókł się parch, Walsh konkretniej, w wiadomym celu.
— Sory, skarbie, przez najbliższy miesiąc jestem spłukany — mruknąłem, sepleniąc, bo jednak mówienie, trzymając przy okazji coś między zębiskami, nie było zbyt łatwe. — A co się stało? Wyglądasz, jakby coś cię rozjechało — dodałem, pozbywając się już gumki spomiędzy warg i przewiązując nią włosy. — No, śmiało, wujo wysłucha, nawet cię na kolanko weźmie, jak będziesz grzeczny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis