poniedziałek, 30 lipca 2018

(Nie) Wiem że mnie podglądasz [22]

— Wanda, to twoje życie, nie będę ci mówił, czy możesz się z nim spotykać, czy nie. Jeśli uznasz, że jest odpowiedni, to droga wolna, ty wiesz najlepiej, co jest dla ciebie dobre.
A ja po prostu pokiwałam głową, nie odpowiadając, bo przecież odpowiedź była dosyć prosta, łgał w żywe oczy. Oboje wiedzieliśmy, że nie wiedziałam, co jest dla mnie dobre, a co nie, że prawdopodobnie właśnie popełniałam jakiś kolejny błąd w swoim dosyć krótkim życiu. Bo tak się to chyba toczyło, i to nie tak, że wcale nie było sukcesów, tylko za każdym błędem, szedł kolejny, a ja tych czepiałam się wyjątkowo mocno i jakoś rzadko kiedy udawało mi się wyrwać z tej dosyć niewesołej karuzeli nieświadomego, mniej lub bardziej, masochizmu.
Bo przecież musiałam udowodnić sobie, że jestem czegoś warta, zadrżeć nosa, zaśmiać się wszystkim, którzy mnie urazili, prosto w twarz. Że te wszystkie słowa powtarzane przez tylu ważnych dla mnie ludzi są prawdziwe, choć z ich czynów często wynikało inaczej. Że jestem ładna, inteligentna, że jestem warta zachodu, nawet jeżeli były to dosyć głupie wartości do kierowania się nimi w życiu.
Po prostu chciałam poczuć się dobrze, a to nie było tak wiele, prawda?
I w sumie szliśmy do kawiarni w ciszy, bo ja nie potrafiłam zacząć z nim rozmowy, nie w takich okolicznościach i nie po tych wszystkich wydarzeniach, a on prawdopodobnie po prostu uważał, że i ja nie chcę zaczynać kolejnych rozmów, sądząc po gęstej atmosferze, więc lepiej byłoby milczeć.
Choć i to były beznadziejne przypuszczenia, bo przecież nieraz udowadniał mi, że myliłam się, co do jego toku myślenia.
— To... już jesteśmy — oświadczyłam, stając dumnie przed kawiarnią, a po chwili uśmiechnęłam się szeroko, gdy tylko dostrzegłam przez okno kręcone loki siedzące same przy jednym ze stolików. W końcu nie w pracy, w końcu w spokoju.
Przecież kto mi zabroni spędzić popołudnie w przyjemnym towarzystwie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis