poniedziałek, 30 lipca 2018

Niby nic [79]

— Wiedziałem, ale myślałem, że mnie czymś jeszcze zaskoczysz — mruknął, oblizując wargę, na co tylko podniosłem prawą brew, bo to zdecydowanie był ładny gest i ruch, ba, wręcz kuszący. Co prawda jako odpowiedzi na jego słowa mogłem tylko użyć cichego prychnięcia, bo przecież mogłem go jeszcze czymś zaskoczyć. Po prostu nie tym. — Black Devilsy, różowe konkretniej — odpowiedział. — Co pomyślałeś, kiedy pierwszy raz mnie spotkałeś? — Och, takiego pytania może i się nie spodziewałem, może i było trochę bardziej interesujące.
Nachyliłem się nad chłopakiem, podnosząc swoją dłoń i muskając palcem jego nos.
— Ja też myślałem, że jeszcze mnie czymś zaskoczysz, a Black Devilsy do niespodzianek zdecydowanie nie należą — stwierdziłem, pokazując zęby w szerokim uśmiechu. — Co pomyślałem? Że w sumie to jesteś niezłą dupą — oświadczyłem, po czym wybuchnąłem śmiechem. Sam co prawda, no cóż, co ja poradzę, moje poczucie humoru należało do bardzo wyszukanych rzeczy. — Spokojnie, nie tylko to, przysięgam. Że wyglądasz na trochę innego od wszystkich i takie sprawiasz wrażenie. Że jesteś przekonany o swoje wartości, a przynajmniej tak sądziłem, po tej nodze założonej na drugą i praktycznym zajęciu całej ławki. Że masz ładne oczy. Że mnie irytujesz, ale cholernie kusisz. I że zaraz rzucimy się ku sobie, nie do końca wiem, czy aby rozerwać tętnice, czy ubrania — mruknąłem, ponownie parskając śmiechem. Trochę cichszym i spokojniejszym, może i mniej pewnym. — I że możliwe, że ciebie polubię — podsumowałem w końcu, ostatecznie obejmując chłopaka swoimi ramionami i zamykając oczy. — A ty co myślałeś, gdy usiadł obok ciebie piękny, niebieskooki mężczyzna? Tak, wiem, uwielbiasz mnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis