sobota, 30 czerwca 2018

Wprowadzenie: Mackenzie [3]

— Później może podepniemy się pod kogoś z parasolką i uda nam się pokazać twoją kwaterę bez uprzedniego przeżycia potopu atlanckiego — mówi Yamir, otwierając przed nią drzwi. 
—  Chyba rzeczywiście lepiej będzie zacząć od szkoły — odzywa się blondynka i szybko wchodzi pod dach, aby nie moczyć dłużej i tak przemokniętych ubrań. Nie mogąc się dalej powstrzymywać, ziewa delikatnie i szybko zasłania twarz ręką, zdając sobie sprawę, że jeśli nawet jej ciężko znieść widok swojego rozdziawionego otworu gębowego w lustrze, to inni mogą jeszcze bardziej stronić od tego, tym bardziej, że nie może się pochwalić złotym uzębieniem. — Przepraszam — mówi szybko, gdy tylko odzyskuje władzę nad szeroko otwartą szczęką, w której z pewnością mogłyby się zmieścić dwa porządne burgery. — Sen, a raczej jego brak potrafią porządnie dać się we znaki. — Od razu zaciska szczękę w delikatnym uśmiechu, aby zapanować choć w najmniejszym stopniu nad oznakami zmęczenia, głównie ziewaniem oraz, żeby uniknąć myśli o kiepskich fast foodach z obleśnej knajpy, która znajdowała się tuż obok domu, w którym mieszkała w dzieciństwie. Na samą myśl o nich dziewczyna miała i wciąż ma dosyć silne odruchy wymiotne, a, jak dla niej, lepsza jest już zasłaniana dłonią czarna dziura jej otworu gębowego niż zginanie się w pół i łapanie się za brzuch, starając się przy tym nie pokryć posadzki śniadaniem w płynie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis