środa, 20 czerwca 2018

Przekleństwa przy dźwiękach gitary [4]

— Oczywiście, że jest od tego, żeby w niej grać, jednak wolałbym wiedzieć, kto i czy akurat ktoś w niej brzdąka. Potem coś się dzieje, nie daj bór, się coś popsuje i to ja, a nie wy macie problemy, bo nawet nie ma się kto przyznać, bo przecież wtedy w sali nikogo nie było. Też, że mu podorabialiśmy klucze i teraz wszystkim pożycza, trzeba będzie pogadać. — Ups, chyba nieumyślnie sprowadziłam na Varena lekkie kłopoty. Trzeba będzie go przeprosić i poinformować przy oddawaniu kluczy. — W każdym bądź razie. Coś się stało? — Nagle ton mężczyzny stał się łagodniejszy, na co mimo woli uniosłam brwi, ale zmrużenie oczu oraz ich przewrócenie powstrzymałam. Zagrałam jakąś krótką, skoczną melodyjkę, zastanawiając się, czy odpowiedzieć, czy po prostu zignorować istnienie tego pytania. Acz kiedy ucichł ostatni dźwięk gitary, stwierdziłam, że będzie to bardzo niegrzeczne, jeżeli udam, iż słowa Amadeusza były niesłyszalne.
— Tylko problemy z pamięcią, które nagle zaczęły mi przeszkadzać — odpowiedziałam w końcu, stukając w pudło palcem, starając się znaleźć odpowiedni rytm. — Ale to się jakoś rozwiąże. Trochę poszukam, trochę poklnę, na czym świat stoi i jakoś będzie — wymruczałam pod nosem, bardziej do siebie, ale zaraz dodałam głośniej: — A pan jak się czuje? W zeszłym roku nie wyglądał pan najlepiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis