I to albo ja, albo te dwie blondynki nagle pojawiły się obok trzeciej i wszystkie tak ładnie się uśmiechały i tak radośnie się na mnie zerkały, że samemu mi się banan na twarz wkradał i szczerzyłem się i bujałem i powoli jarałem tego nawet smacznego szluga, chociaż powiem szczerze, miałem, gastro i jezus maria jak ja kocham ludzi, oni są cudowni, na przykład ten z wczoraj pan, co się ładnie uśmiechnął, może skrzywił, a potem na mnie darł, że co ja robię w pomieszczeniu gospodarczym, a ja nie wiedziałem, co mu chodziło i dlaczego, ale w sumie miał fajne zakola, to przybiłem mu żółwika i wyszedłem, żegnając się z Moniką, fajna była szprycha, miła taka, gadała mało, słuchała, nawet ruszała się średnio, tylko chyba była sprzątaczką, bo dezynfekantem leciała, ale ogólnie rzecz biorąc, no naprawdę fajni ludzie, mam nadzieję, że mi przyjdą na pogrzeb kiedyś, albo ślub, może znajdę największego rywala i każę się odwieźć w nowe miejsce pochówku statkiem jego imienia, to by było jednak życie, no nie ma bata, chociaż tak to trochę słabo.
— Zbysiu — spytała tak radośnie, że mi się ciepło na serduchu zrobiło, no takie uśmiechnięte, radosne dziecko i nawet nie każe mi sobie iść, ja ich nie rozumiałem chyba. — Zdecydowanie za wczesna, żeby się nią martwić. A Gruba? Że Beatrycze? Zazdroszczę, myślisz, że mi też zrobi, jak ładnie poproszę? Jak ci swoją drogą życie mija, nauczyciele niezbyt upierdliwi?
— Gruba, że Fiona, Beatrycze? Nie słyszałem o niej chyba, co ona mi tutaj, jakaś była? Czekaj Be, Be, Be, Bel, Briel, a, że Gabriel, no to było mówić, że Gabriel. No to Gabriel chyba nie chodziła tutaj, chodziła? Nie wiem, jak chodziła, to ja ci powiem, z nikim się tak nie paliło, jak z nią, no naprawdę. A Fiona? Fiona każdemu robi paznokcie, panie, hybrydy, żele, zwykłe, nawet ci machnie jakiś wzorek, czy coś. Tylko przynieś jej batonika, najlepiej z żurawiną, albo z bananem, albo zabierz ją na kawę, kurwa, jak ja bym kawę taką dużą opierdolił, ale wiesz, taką mocną, czarną, ze słomką. A nauczyciele, jak nauczyciele, ja nie wiem, o co oni się drą, przecież to im nic nie daje, tylko sobie gardło zdzierają, a ja uważam — przeciągnąłem oba „a” — trochę inaczej, ale uważam. A tobie? — mruknąłem. — Czekaj, ty tam z tym. Kurwa, wyleciało mi. Rebus. Tak, z tym sudoku, to wy tam coś razem? Ja nie wiem, kurwa, żeby jeszcze on coś normalnego, to znaczy ze mną tam popali, ale brudna kokaina? Heroina? Tak? Ja ciebie w sumie lubię, wiesz, Heather, fajna jesteś, czego my jeszcze nie usiedli na jakiejś imprezie, co?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz