poniedziałek, 18 czerwca 2018

Już skończyliście? [5]

I wlazł do pokoju z buciorami, Renee już chyba całkiem żyłka pękła, a ja tylko zacząłem zastanawiać się, co zrobić, żeby które któremu krzywdy większej nie zrobiło, bo trochę zgęstniało w powietrzu.
Karmo, ja chciałem tylko spędzić czas ze swoją dziewczyną, nacieszyć się chwilą, czemu nam zawsze wieczór spieprzą, jak nie ten, to Nivan z telefonem, Xavier z pierdołą, albo Falka ogarniaczowo, bo potrzeba wiedzieć, czy na sto procent jedziemy w tym roku na wakacje i co załatwić.
Drzwi się zamknęły, a ja miałem ochotę rzucić się na łóżko i przekląć głośno, okropnie głośno.
— Dlaczego miałbym zostawić dosyć drogą mi i lubianą przeze mnie osobę? — spytał, zmarszczył czoło, a Illene wyglądała, jakby miała wybuchnąć mu gromkim śmiechem prosto w buźkę. — Bo powiedziała mi tak zielonowłosa wiedźma, bo ma jakieś okropne uprzedzenia co do ludzi? Oj, Renee, mama nie uczyła, że nie wolno ludzi po okładce oceniać? — Wystarczyło parę słów, parę gestów, żeby już porządnie złapać Renulkę, włączyć pstryczek i nie wiem co jeszcze. — Mogę wam tylko obiecać, że krzywdy mu nie zrobię, choć pewnie i obietnica ode mnie zostanie potraktowana przez was, no niepoważnie, prawda?
Dziewczyna również zsunęła nogi na podłogę i pochyliła się do przodu.
— Ogólnie rzecz ujmując, mam w dupie to, co mówiła, czy czego nie mówiła moja matka, a zresztą, nie kpij sobie z nas, Walsh. — Podniosła się z wyrka i podeszła o odrobinę z tymi swoimi stu sześćdziesięcioma sześcioma centymetrami wzrostu do naszego zmutowanego obatela. — Uwierz, nie należę do osób, które oceniają przez pryzmat opinii, okładki książek uważam za największe gówno, ale wiem tyle, że twoje obietnice, zaprzysiężenia i inne pierdoły, nie mają, kurwa, przełożenia na rzeczywistość — syknęła. Splotłem palce swoich dłoni i spojrzałem na dwójkę niezbyt przychylnym wzrokiem. — Widzę twoje oczy, Walsh, to mi wystarczy. To, że Nivan popatrzy na ciebie tym maślanym spojrzeniem, ze szczenięcą nadzieją, a ty to odwzajemnisz w ten swój pseudo sposób, nic nie znaczy. Możesz go namawiać, możesz z nim leżeć po nocach, palić, mizdrzyć się, głaskać go po cipce, cokolwiek, może przychodzić i gadać, jak to cudowny, kurwa, nie jesteś, ale naprawdę, jak bardzo byś nie chciał wpłynąć na rzeczywistość, twoje świńskie oczka mówią wszystko. Proszę, idź, mam go dalej, zabawiaj się w najlepsze, ale tknij go w zły sposób, gdy będzie patrzył na ciebie tym rozmarzonym spojrzeniem, zrób mu coś, zrań jakkolwiek, a nie ręczę za siebie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis