poniedziałek, 18 czerwca 2018

Droga do Treobaru [0]

Ten dzień miał być normalny. Żadnych wybitnych akcji, żadnego wychylania się poza szereg. Taką decyzję przecież podjąłem, kiedy tylko obudziłem się na cholernie niewygodnym łóżku i zrozumiałem, że moja egzystencja nie ma żadnego większego celu. Ot, typowe myśli na dzień dobry, aby zajebiście pozytywnie zacząć dzień. Motywacja idealna dla żywego trupa.
Wszystko jednak zmieniło się, kiedy to w czasie przerwy między lekcjami, które swoją drogą ciągnęły się w nieskończoność, zobaczyłem niewielki tłumek ludzi. Czy raczej "ludzi", gdyż w tej zbieraninie można było znaleźć co najmniej kilka różnych ras. Z niewielką dozą ciekawości, podszedłem do ciżby i zmierzyłem wzrokiem stertę gier planszowych, książek czy sprzętu. Czy to jest maczuga?
— Witaj, podróżniku! Czy zechcesz dołączyć do Drużyny Śmiałków i wyruszyć na poszukiwania drogi do Treobaru? To nic nie kosztuje! — Odsunąłem się momentalnie, kiedy niska dziewczyna, której okulary wyglądały na zrobione z denek od butelek, wstała i chwyciła mnie za nadgarstek.
No i super. Jeszcze w jakiś kult mnie wpakują, w ofierze złożą i się z głową pożegnam. Hej, to dobry pomysł.
— Tak, jasne, zawsze chciałem pójść do Treogru. — Uśmiechnąłem się gorzko, a jakaś człekokształtna istota przewróciła oczami.
— Treobaru, śmiertelny. I nie kpij z naszej wyprawy, sam król nas wysłał, aby odzyskać porwaną księżniczkę!
— Wybacz, za bardzo wczuwa się w to całe larpowanie... — Okularnica szturchnęła buca, no i wszystko ruszyło.
Zaczęli mówić jeden przez drugiego, więc jedyne, co mi zostało, to wziąć kartkę z kartą postaci i miejscem spotkania. Machnąłem im ręką na pożegnanie, po czym skierowałem się w stronę kolejnego miejsca mentalnych kaźni. Po drodze minąłem jakiegoś kolesia, również patrzącego na tę bandę dziwaków. Mam nadzieję, że nie ma zamiaru dołączyć do tego kultu, bo to ja mam być dziewicą na stole. Nie on. Nikt inny nie będzie taką świetną dziewicą jak ja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis