sobota, 21 kwietnia 2018

Pogoda bywa nieprzewidywalna [11]

Starła krople, które zebrały się na jej płaszczyku, po czym westchnęła ciężko, aby następnie zerknąć na mnie. Z naprawdę ładnym uśmiechem na twarzy, szerokim i ciepłym, wdzięcznym i, och, jak bardzo mi czegoś takiego brakowało. Najzwyczajniejszej, ludzkiej wdzięczności, odrobiny ciepła i po prostu normalnej, spokojnej rady.
Odwzajemniłem uśmiech, bo naprawdę się cieszyłem (a przy tym oznaczało to, że nawet trafiłem z radą na temat, w którym najlepszy nie byłem).
— Dziękuję — powiedziała, po czym przestała grzebać nogą w ziemi, już pewniej podniosła na mnie wzrok i wyprostowała się dumnie. — Przypomnij mi, jak się uspokoję, że jestem ci winna parę godzin ładnej pogody — stwierdziła, a ja wybuchnąłem śmiechem.
I przysięgam, już dawno się tak dobrze ze sobą nie czułem.
— Oj, zapamiętam to, masz to u mnie jak w banku — odpowiedziałem, pokazując zęby w szerokim uśmiechu. — I no już, już, nie martw się tak, wszystko pójdzie dobrze, a ty sama jesteś cudowna, więc w ogóle jak cokolwiek mogłoby nie pójść po twojej myśli? — oświadczyłem i podszedłem do Izel. — Naprawdę, nie masz czym się przejmować i mimo tego, że mówię to, nie znając całej sytuacji, to jestem o tym święcie przekonany. Głowa do góry, pierś do przodu i przed siebie, Izel!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis