niedziela, 22 kwietnia 2018

Oszukać przeznaczenie? [19]

— Już wszystko ok? — spytał, odstawiając kubek z powrotem na swoje miejsce, niedaleko talerzyka z czekoladową tartą.
Westchnąłem cicho, przecierając wolną ręką oczy.
— Tak, pewnie. Miło że pytasz — wydukałem cicho. — O ile cokolwiek, kiedykolwiek może być “ok" — powiedziałam już bardziej do siebie niż do niego.
Josh, hola hola, co się z tobą stało? Gdzie podziały się te chamskie odzywki, ten pełen pewności błysk z czerwonych oczach? Szczerze? Nie mam pojęcia. Zniknął przed jednego gówniarza z dzieciństwa? Pewnie tak. Pomyśleć, że to wszystko będzie miało taki skutek w przyszłości. Kurwa. Niech mi ktoś da plaskacza w ryj. Albo sam sobie dam. Chociaż nie, to by dziwnie wyglądało. Chwilowe spięcie mięśni i potem szybkie rozluźnienie. Co było, to było. Tyle. Nie wróci. Odłożyłem widelczyk i sięgnąłem po filiżankę. Zanim jednak wziąłem chociażby łyk, zdecydowałem się na podjęcie próby ostudzenia jej chociaż odrobinę. Przystawiłem sobie ją prawie do ust i zacząłem dmuchać, przymykając na sekundę oczy. Z jednej strony miałem ochotę wyrzucić to wszystko z siebie pierwszej lepszej osobie, po prostu mieć to z głowy i żeby było lżej. A z drugiej, czy Oakley był osobą odpowiednią? Przeniosłem spojrzenie na te niebieskie, przede mną i zakryte trochę równie niebieskimi kosmykami. Osobnik, który mnie tutaj przeprowadził wydawał się być w porządku, ale mimo wszystko czułem jakąś cholerną blokadę, bo nie w mojej naturze było się żalić. Postanowiłem więc zostawić sprawy na razie tak, jak są.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis