czwartek, 26 kwietnia 2018

Kilkanaście minut nas nie zbawi [3]

Jakaś tam strunka w środeczku łagodnie mi zadrżała, gdy dziewczyna odwzajemniła mój uśmiech i to w naprawdę śliczny, przyprawiający o zawał serca sposób.
— Jasne, postaram się wrócić jak najszybciej — odparła szybko, co przyjąłem z lżejszym oddechem i westchnięciem pełnym ulgi, bo nie będę musiał tutaj sterczeć po wsze czasy, licząc na łaskę jakiejś innej istoty, która raczej nie miała zamiaru się zjawić w najbliższym czasie. Jedyne, co nieco zbiło mnie z tropu, to nerwowe ruchy kobiety, która najwidoczniej nie za bardzo wiedziała, co począć ze swoimi rzeczami, a ten szalik niepokojąco się majtał. — Mogłabym ci to zostawić, dopóki nie wrócę? — zapytała nagle, na co pokiwałem raźnie głową i przyjąłem termos z dzienniczkiem. Oczywiście, jak na prawego obatela przystało, nie śmiałem nawet spojrzeć ciekawsko w stronę zeszyciku, wolałem raczej podążyć wzrokiem za oddalającą się dziewczyną, a później na windę, która dalej mrygała i za bardzo nie chciała się ruszyć.
Chwila. Dwie. No, może trzy, ale naprawdę bardzo prędziutkie, szybciutkie, że wręcz nie dało się ich nie przeoczyć. Żwawe dziewczę powróciło do mnie wręcz w podskokach, z lekką zadyszką, co prawda, ale jednak.
— Wybacz, że tak długo — rzuciła, na co tylko machnąłem ręką z uśmiechem i przekazałem jej przedmioty. Przyjęła je szybko, a za chwilę zza rogu wyłonił się jeden z bohaterów dnia dzisiejszego, woźny, co prawda nieco się ociągał, ale widać było, że robił co w jego mocy [nie].
Naprawa nie trwała długo, przycisk nie stykał i tyle, a za chwilę, po odrobinie grzebania, mój mały środek transportu ponownie zaczął działać. Odetchnąłem z jeszcze większą ulgą, niż poprzednio i podziękowałem woźnemu, jak i... Dziewczynie, właśnie, imię.
— Jeszcze raz dziękuję za pomoc, sczezłbym tutaj, gdyby nie panienka — powiedziałem z uśmiechem. — Hope Dawkins, cała przyjemność po mojej stronie, czy nie chciałaby waszmość w ramach mojej wdzięczności udać się do pobliskiej kawiarenki na małe co nie co? — dodałem, parskając przy okazji śmiechem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis